Kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o wybuchu pandemii nieznanego dotychczas koronawirusa Mateusz Rusinek codziennie śledził doniesienia medialne.
- Byłem przekonany, że rząd wie co robi, i ufałem w zapewnienia, że sytuacja jest pod kontrolą - opowiada.
Dzisiaj, po kilku tygodniach pandemii, zaufanie wyparowało bezpowrotnie.
- Na przykładzie swoim i swojej rodziny przekonałem się, że zapewnienia władz swoje, a rzeczywistość swoje - mówi.
Uważa, że osoby u których badanie potwierdziło obecność koronawirusa, są postawione w bardzo trudnej sytuacji. Gubią się w gąszczu licznych procedur, a odpowiedzialność za ich zdrowie i życie rozmywa się w obliczu kontaktu z różnymi instytucjami.
Zaczęło się od teścia
Problemy rodziny Rusinków rozpoczęły się 27 marca, kiedy u teścia Mateusza Rusinka stwierdzono obecność koronawirusa. Mężczyzna wrócił kilka dni wcześniej z limanowskiego szpitala, i to tam prawdopodobnie został zarażony chińskim wirusem.
- Kiedy otrzymaliśmy telefon z Sanepidu z informacją, że test teścia dał wynik pozytywny, pracowników tej instytucji interesowały tylko nasze numery PESEL i fakt, że od teraz jesteśmy w kwarantannie - opowiada Mateusz Rusinek.
Sanepid miał stwierdzić, że stan pacjenta to nie ich problem rodzina ma sama zadzwonić po pogotowie, aby, znaleźć dla teścia miejsce w szpitalu. Rusinek chciał się dowiedzieć jakie kroki powinni podjąć, skoro pięć osób przebywało z nosicielem wirusa.
- Dowiedziałem się, że w razie potrzeby mam dzwonić do swojego ośrodka zdrowia (była sobota) bądź do opieki całodobowej - mówi.
Koronawirus w Krakowie: 10 głównych ofiar epidemii. Profesje...
Czekanie na wymaz
Ponieważ teść został przewieziony do szpitala w Krakowie, Rusinkowie zostali sami w domu z trójką dzieci. Cała rodzina nie wiedziała, co ich czeka, czy są zdrowi, czy może zarazili się od starszego pana koronawirusem.
- Człowiek jest w takich chwilach kompletnie bezradny. Nie wie, jak pomóc bliskim i czy są jeszcze zdrowi, czy już chorują - opowiada.
Od Rusinków pobrano wymazy 29 marca. Czekali pięć dni, by dowiedzieć się, że pan domu jest zarażony, a dzieci zdrowe. Dopiero powtórne badanie wykryło u żony obecność koronawirusa. Choć objawy, na jakie uskarżali się rodzice nie wymagały pobytu w szpitalu, sen z powiek spędzała im przyszłość ich dzieci.
- Mieszkamy w małym mieszkaniu, gdzie trudno o prawdziwą izolację. A zresztą w jaki sposób rodzice mają się izolować od własnych dzieci - pyta.
Dalsze problemy
Rusinkowie od 27 marca przebywają w całkowitej izolacji. Przez cały ten czas, nie licząc pobrania wymazów, nikt nie interesował się ich stanem zdrowia. W momencie pisania artykułu czekali na wynik kolejnego wymazu, który Sanepid zlecił u ich dzieci.
- Jeszcze dziesięć dni temu były zdrowe, ale kto zaręczy, że nie zaraziły się od nas - martwi się.
Choć w przypadku Rusinków wirus nie dał dramatycznych objawów, pan Mateusz poczuł się gorzej w czasie kwarantanny. Chciał się skonsultować z lekarzem rodzinnym, ale jedyne na co mógł liczyć, to rozmowa telefoniczna.
- Lekarka zrobiła, co mogła przez telefon, skonsultowała nawet mój przypadek ze szpitalem zakaźnym - mówi i dodaje, że na razie nie zachodzi w jego wypadku konieczność leczenia szpitalnego.
Co jednak robić, gdy ktoś z rodziny będzie potrzebować bezpośredniej pomocy lekarskiej?
Są specjalne placówki
Spytaliśmy o to Marcina Radziętę, dyrektora limanowskiego szpitala. Okazuje się, że w przypadku osoby zarażonej koronawirusem wyjście jest tylko jedno, czyli telefon na pogotowie, które zdecyduje co dalej robić z pacjentem. Jeśli sytuacja będzie tego wymagać, zostanie on zabrany do szpitala jednoimiennego w Krakowie, który przyjmuje osoby zarażone.
Osoby podejrzane o kontakt z koronawirusem nie uzyskają natomiast żadnych porad medycznych ze strony pracowników Sanepidu.
- Nie mają one żadnych kwalifikacji, aby udzielać tego typu wskazówek - mówi Dominika Łatak-Glonek, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.
Podkreśla, że w takich przypadkach niezbędny jest kontakt z lekarzem.
Koronawirus w Krakowie. Tutaj walczą o zdrowie najmłodszych....
- Epidemia: Raport minuta po minucie. 23 242 nowe zakażenia. Zmarły 403 osoby
- Nowy Sącz na czarno-białych archiwalnych zdjęciach
- To znani sądeczanie z pierwszych stron gazet. Oni na co dzień goszczą w mediach
- Kiła, gruźlica, ospa… Na co chorowali mieszkańcy w 2019 roku
- Oto sądeczanie na fotografiach z dzieciństwa. Poznalibyście ich? [ZDJĘCIA]
- Zamawiaj do domu. Oto lista restauracji, które dowożą jedzenie w Nowym Sączu
