Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korony polskich monarchów przetopione na pruskie talary

Mateusz Drożdż
Na zlecenie sądeckiego antykwariusza Adama Orzechowskiego została odtworzona korona Chrobrego
Na zlecenie sądeckiego antykwariusza Adama Orzechowskiego została odtworzona korona Chrobrego Stanisław Śmierciak
Najcenniejsze polskie precjoza zniknęły jesienią 1795 r. ze Skarbca Królestwa na Zamku Królewskim na Wawelu. Długie lata ludzie szeptali, powtarzali, nawet publikowali w prasie, pokrzepiające informacje, że leżą one gdzieś schowane, przenoszone do bezpiecznych kryjówek, wydarte w ostatniej chwili zaborcom. Dodawano dla otuchy, że polskie korony wrócą, gdy wskrzeszona zostanie Rzeczpospolita.

Mówiono, że do wawelskiego skarbca włamało się sześciu ślusarzy kierowanych przez dwóch zakapturzonych mnichów. Mieli odjechać ze skarbami na Litwę, gdzie królewskie korony, berła, jabłka i inne precjoza ukryto. Niektórzy oponowali, twierdząc, że dwaj polscy patrioci mieli prawdziwe lub dorobione klucze, którym otwarli skarbiec i zabrali Prusakom sprzed nosa skarby narodowe. Miały one zostać złożone - jak mawiała polska emigracja - "w miejsce bezpieczne pod straż ludzi wiernych swej Ojczyźnie". Mówiło się o kilku polskich rodzinach przechowujących tajemnicę polskich regaliów, która przekazywana jest pod przysięgą z pokolenia na pokolenie. Wspominano o trumnie, w której schowano korony, a którą dla niepoznaki przyłożono prawdziwą trumną w jednej z kaplic rodowych.

Niestety, były to opowieści oparte na nieprawdzie, wymyślone przez Prusaków, a zmodyfikowane przez Polaków dla pokrzepienia serc. Prusacy rozpuszczali je, bo chcieli ukryć niewygodny w relacjach z rosyjskim sojusznikiem fakt, że ukradli, wywieźli do Berlina i zniszczyli bezpowrotnie polskie skarby.

Rzeczpospolita w złocie i szlachetnych kamieniach
Przed upadkiem I Rzeczypospolitej, na Wawelu przechowywano duże ilości cennych rzeczy, świadczących o przeszłej potędze Polski, a potem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W 1633 roku podkomorzy sandomierski Maksymilian Ossoliński sporządził spis zawartości skarbca. Wymienił w nim m.in. "srogą rzecz nietoperzów" oraz właściwe skarby: pięć różnych koron, królewskie jabłka i berła, Biblię napisaną na pergaminie, krzyż z relikwią drzewa Krzyża Świętego, krzyżyki ruskie i relikwie ruskie, dwa miecze pruskie "od Krzyżaków Jagiełłowi i Witoldowi podane", trzeci miecz "szczerbiony", trzy czapki perłami sadzone, "rogi jakieś litewskie wielkie", diament 94-karatowy wart 50 tys. czerwonych złotych, wielki szmaragd, dwie setki diamentów, jedenaście świętych Jerzych ze złota, wysadzanych diamentami i rubinami, pasy rozmaite z rubinami i diamentami, sześć setek pierścieni, perły, perełeczki, rynsztunki, rzędy końskie, szable, miecze i mieczyki, pałaszyki, obroże złote na pieski, kawałek rogu jednorożca i róg nosorożca.

Kosztowności z czasem ubywało, część zastawiano lub spieniężano w czasach trudnych dla kraju. Szczęśliwie dwa razy udało się uratować skarby przed rabunkiem - podczas potopu szwedzkiego trafiły do Lubowli na Spiszu (obecna Słowacja), a pół wieku później, w trakcie wojny północnej - na Śląsk. Chociaż co nieco z zawartości przepadało, większość wracała na Wawel.
Nieszczęście nadeszło dopiero w czasie insurekcji kościuszkowskiej, gdy powstańcze wojsko wyruszyło na pomoc Warszawie, a pozostawione bez ochrony miasto zajęły wojska pruskie. Kraków praktycznie nie bronił się, a komendant obrony miasta, jako jeden z pierwszych umknął na drugą stronę granicznej Wisły do habsburskiego Podgórza. Jedynym punktem symbolicznego oporu stał się Wawel, gdzie grupka obrońców poddała się po paru godzinach. Prusacy opanowali Kraków i pozostali tam do początku stycznia 1796 r. Wojsko, zakwaterowane po domach mieszczańskich, nie powodowało skarg krakowian. Żołnierze zachowywali się karnie i spokojnie, wielu spędzało czas wolny robiąc na drutach wełniane pończochy. W tym samym czasie jednak pruscy urzędnicy przeszukiwali intensywnie miasto w poszukiwaniu łupów.

Miejsce ukrycia polskich koron zdradził Prusakom magazynier pracujący na Wawelu. Dostał za to posadę komisarza porządku w Częstochowie, mieszkanie i judaszową pensję w wysokości 180 talarów. Na jesieni 1795 roku, gdy wiadomo już było, że Kraków przypadnie w trzecim rozbiorze Habsburgom, król pruski Fryderyk Wilhelm II nakazał swoim podwładnym przeprowadzenie kradzieży, byle w sposób dyskretny. Skarbiec był jednak zamknięty, chroniony silnymi drewnianymi drzwiami, mocnymi żelaznymi sztabami, zasuwami, zamkiem o trzech ryglach i mocnych skoblach oraz pieczęciami. Rozkaz z Berlina spowodował, że odrzucono mało finezyjny pomysł jednego z wojskowych, aby rozbić drzwi do skarbca z armaty. Zamiast metody siłowej, sprowadzono z Wrocławia ślusarza, który po wybiciu otworu pod drzwiami, wślizgnął się do środka i otworzył zabezpieczenia od wewnątrz. Kolejne drzwi wyważano lub podnoszono z zawiasów. Pozory porzucono dopiero przy skrzyniach zawierających klejnoty koronacyjne, którym rozbito zamki i przepiłowano sztaby. Skarby z zachowaniem pełnej tajemnicy wywieziono najpierw do Wrocławia, a stamtąd do Berlina.

Kradzież szybko się wydała. W styczniu 1796 r. nowi gospodarze Krakowa zapragnęli obejrzeć polskie symbole władzy monarszej. Ale po otwarciu skarbca znaleziono jedynie bawełnę, w którą były one owinięte. Spisano protokół, interwencje dyplomatyczne nie nastąpiły. Później pomocy Polakom odmówili także Francuzi. Na serio o polskie korony dopytywali jedynie Rosjanie, których carowie występowali po 1815 r. jako królowie Polski. Wówczas było już jednak za późno. W 1809 r. pruscy złodzieje wyjęli z koron i innych przedmiotów kamienie szlachetne, których wartość oszacowano na ponad pół miliona talarów, i spieniężyli. Dwa lata później ze złotego i srebrnego kruszcu wybili monety.

Najcenniejsza z utraconych koron była tak zwana złota korona Chrobrego. W rzeczywistości powstała na koronację Władysława Łokietka w 1320 r. i od tej pory wkładano ją na głowy prawie wszystkich polskich monarchów. Składała się z wieńca lilii wykrojonych ze złotych płyt, ozdobionych perłami, rubinami, szmaragdami i szafirami. Większych kamieni było 117, mniejszych - 280, a pereł - 90. Korona królowej była nieco mniejsza i zdobiły ją "tylko" 142 kamienie szlachetne. W skarbcu znajdowała się jeszcze specjalna korona do odbierania hołdów, która liczyła 178 kamieni, oraz korony - szwedzka i węgierska.

Kuszący skarbiec polskich monarchów
Nie była to jedyna poważna kradzież polskich skarbów. Monarszy skarbiec ograbił już w XI wieku czeski władca Brzetysław, który "w zbójeckim napadzie na Polskę (…) wedle świadectwa czeskiego, [wywiózł] złota i srebra moc niezmierną, skarby przez dawnych książąt nagromadzone", w tym "krzesło złote, wydobyte z grobowca akwizgrańskiego Karola Wielkiego", podarowane Bolesławowi Chrobremu przez cesarza Ottona III, jak wyliczał w "Encyklopedii staropolskiej" Aleksander Brückner. Po kradzieży pruskiej, zniszczeniu i spieniężeniu klejnotów i kruszcu Polska stała się jedynym krajem w Europie, który obecnie nie posiada oryginalnych regaliów. - "Nasi pobratymcy Czesi i Węgrzy mają swoje insygnia, otaczane niemal religijnym kultem i czcią, będące w ich przekonaniu najcenniejszymi relikwiami narodowymi (…). Wszystkie narody europejskie chlubią się insygniami koronacyjnymi, choć w niejednym kraju monarchie należą do zamierzchłej przeszłości" - pisał Michał Rożek w książce "Polskie koronacje i korony".

Sądecka replika korony zamiast oryginału
Polakom pozostał praktycznie jedynie miecz szczerbiec, przypuszczalnie sprzedany przez Prusaków osobno i niezniszczony, jako wykonany z mało wartościowego metalu, a także dwie pozłacane korony Augusta III i jego żony Marii Józefy, użyte do ostatniej koronacji na Wawelu w 1734 r. W czasie pruskiej kradzieży były te korony przechowywane nie na Wawelu, ale w Dreźnie. Przed II wojną światową zakupiło je Muzeum Narodowe w Warszawie. Szczęśliwie przetrwały kradzieże wojenne dokonane przez III Rzeszę i Związek Radziecki. Obecnie znajdują się w Warszawie.

Inne polskie korony znaliśmy długo głównie z portretów polskich władców autorstwa Jana Matejki i Marcella Bacciarellego. Sytuacja poprawiła się w 2003 r., gdy pojawiła się współczesna replika korony Chrobrego. Sądecki antykwariusz Adam Orzechowski zlecił odtworzenie korony, berła i jabłka użytych do koronacji polskich królów na podstawie dokumentów i obrazów z epoki. Złoto uzyskał m.in. z monet pruskich wybitych w 1811 roku, możliwe więc, że replika zawiera trochę kruszcu z oryginału.

Napisz do autora:

[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska