Z komunikatu Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że prezes Sobierajski mógł być zamieszany w dokonanie czynów przestępczych godzących w powagę sądu. W efekcie, w wyniku afery przywłaszczono ok. 10 mln zł. Według RMF Sobierajski miał uzyskać nawet kilkaset tys. zł dzięki umowom, które sąd zawierał z firmami zewnętrznymi. Prokuratura nie może przesłuchać szefa sądu, ponieważ chroni go immunitet.
WIDEO: CBA weszło do krakowskiego Sądu Apelacyjnego. Podejrzenie korupcji i przywłaszczenia mienia
Źródło: TVN24/x-news
Według śledczych w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie przez trzy lata dochodziło do milionowych przekrętów. Oszustwo miało polegać na tym, że sąd zlecał firmom zewnętrznym różnego rodzaju analizy i opracowania. Płacił za nie po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tymczasem firmy nie wywiązywały się ze swoich obowiązków, na co przymykano oko. Łącznie z SA wyprowadzono 10 mln zł.
Prokuratura poinformowała, że dowody w sprawie zdobyto podczas listopadowych przeszukań w SA w Krakowie oraz w siedzibach jego rzekomych kontrahentów. Zabezpieczono wówczas komputery oraz dokumentację finansową związaną z realizacją fikcyjnych sądowych zleceń. Przesłuchano również osoby pełniące funkcje kierownicze, pracowników, a także właścicieli niektórych firm.
Jedna z firm, która wystawiała umowy o dzieło, została założona przez rolnika spod Krakowa. Faktycznym zarządcą tej spółki był jednak szwagier dyrektora do spraw zamówień krakowskiego sądu.
Czworo z pięciu podejrzanych osób jest już w areszcie tymczasowym. Chodzi o dyrektora sądu Andrzeja P., dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcina B., biznesmena Jarosława T. oraz inną podejrzaną w tej sprawie - Katarzynę N.
Sąd nie zgodził się natomiast na aresztowanie głównej księgowej sądu Marty K. Zastosował wobec niej poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł, zakaz opuszczania kraju i dozór policji.