Kotek nazywany "Groszek" ma ok. 9 tygodni. Przyjechał do Choczni pod Wadowicami z Kijowa, gdzie wraz z rodzeństwem został znaleziony w kartonie, bez mamy. Tutaj został zaszczepiony i czeka na adopcję. To jeden z wielu podopiecznych miejscowych wolontariuszy.

Fundacja KoTak z Choczni od czasu agresji Rosji na Ukrainę zajmuje się również pomocą zwierzętom, które trafiają tu z Ukrainy. Wielu z ok. setki kocich podopiecznych znalazło już nowe domy. Aktualnie pod opieką tej fundacji są 22 koty, które zostały wydostane z terenów objętych działaniami wojennymi (Bucza, Wielka Dymerka, Kijów) oraz blisko 60 kotów z Polski.
Od marca w powiecie wadowickim znalazło się kilka tysięcy uchodźców z Ukrainy. Wielu z nich przyjechało to ze swoimi zwierzętami. Te jednak nie wymagają pomocy fundacji, która skupia się na zwierzakach, błąkającymi się pomiędzy ruinami zbombardowanych ukraińskich miast i miasteczek. Nie zawsze były bezdomne. Często straciły domy, w których przebywały ze swoimi opiekunami, gdy ci zginęli od strzałów i bomb.

Inne zgubiły się podczas ucieczki ludzi do schronów lub za granice.
Takie bezdomne koty wyłapują ukraińskie wolontariuszki i przywożą je do Choczni. Nie mają innego wyboru, bo - jak tłumaczą, na Ukrainie nie ma tego typu fundacji ani systemu pomocy zwierzętom. Zwierzęta, głównie są to koty, dopiero w naszym kraju mogą liczyć na pomoc. Bywają takie po wypadkach, z chorymi kręgosłupami, niedowładem łap, ranione od min lub odłamków. Zanim dotrą do Wadowic, mają za sobą wiele godzin stresującego dla nich transportu.
- Są wśród nich maluchy chore na trudny w leczeniu koci katar. Są też koty czekające na testy, szczepienie i kastrację. Wiele z nich od początku życia z trudem zdobywało pożywienie, przez co teraz potrzebują karmy o dobrej jakości, którą przy pomocy ukraińskiej wolontariuszki Antoniny staramy się także dostarczać zwierzętom w Kijowie i w okolicznych wioskach - mówi "Gazecie Krakowskiej" Małgorzata Tasiemska, prezes i założycielka Fundacja KoTak.
Tutaj wolontariusze dbają o podleczenie kociaków, by potem można było je oddać w dobre ręce.
- Chętni do ich adopcji przyjeżdżają po koty z całej Polski, dużo trafiło do domów mieszkańców Wadowic i okolic, pojawili się nawet Ukraińcy mieszkający w Polsce, ale nie uchodźcy wojenni, bo ci zazwyczaj mają na głowie swoje zwierzęta, z którymi przyjechali - mówi Tasiemska.
Potrzeb jest tak wiele, że fundacji z Choczni zaczyna już brakować pieniędzy na działalność. Zorganizowano zbiórkę na stronie: **
RATUJEMY ZWIERZAKI**.
Kotom z Ukrainy pomaga też fundacja "Zoodoptuj" z Andrychowa, która postanowiła przekazać karmę zebraną w ramach lokalnej akcji schroniskom przyjmującym zwierzęta z Ukrainy.

W efekcie do kotów do adopcji trafiły aż dwie gigantyczne palety karmy od Zoodoptuj, które chociaż w niewielkim stopniu, mamy nadzieję, pomogą bezdomniakom - informują organizatorzy andrychowskiej akcji.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Prochy Jerzego Treli złożono w rodzinnym grobowcu w Leńczach ZDJĘCIA, WIDEO
- Wyciąg narciarski Czarny Groń do rozbiórki? Ekolodzy triumfują, właściciel dementuje
- Wypadek na DK 52 w Andrychowie. Jedna osoba ranna
- Szkoły mundurowe coraz popularniejsze. W Andrychowie uczniowie złożyli ślubowanie
- Poważny wypadek na DK 28. Bus przewrócił się na bok. Wielu rannych!
