W niedzielę przy studzience zebrało się kilkanaście osób. Zapalili znicze, złożyli kwiaty z biało-czerwonymi wstążkami. Adam Macedoński, współzałożyciel KPN i Instytutu Katyńskiego przypomniał to tragiczne wydarzenie.
- Zszokowani przechodnie próbowali ugasić płonącego człowieka, ale wybuchające w kieszeniach byłego żołnierza Armii Krajowej butelki z płynem łatwopalnym utrudniały pomoc - mówił Macedoński. - Nie pomogły gaśnice samochodowe.
Grozę sytuacji potęgował fakt, że mężczyzna przykuł się do studzienki łańcuchem. Na szyi zmarłego znaleziono miedzianą tabliczkę z tekstem, który wyjaśniał motywy samospalenia "mordercom katyńskim i ich płatnym krajowym renegatom... "
W 1990 roku w miejscu samospalenia Walentego Badylaka wmurowana została tablica pamiątkową. Zbliża się właśnie 70. rocznica zbrodni katyńskiej. - Warto pamiętać o polskich ofiarach Sowietów, a także o tych, którzy mieli odwagę dopominać się o prawdę o Katyniu w czasach, gdy o tej zbrodni nie można było głośno mówić - apelował Macedoński