8 kwietnia 2012 r. po godzinie 21 na krakowskim Podgórzu szło małżeństwo z dzieckiem. W pewnej chwili usłyszeli, że ktoś z okna zaczął krzyczeć do mężczyzny stojącego na ulicy, by przestał sikać pod murem. Widząc to, przechodzący pokrzywdzony - zwrócił spokojnie uwagę oddającemu mocz mężczyźnie.
- Wtedy Piotr B. zaczął wyzywać i bić mężczyznę, jego żonę i córkę - mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury. Dodaje, że głowę rodziny kopnął w okolicę czoła i nosa. Kiedy ofiara upadła, napastnik dalej uderzał.
- Żonę pokrzywdzonego, która złapała go za głowę, odepchnął i kopnął w głowę. Następnie mocno kopnął córkę pokrzywdzonego w skroń. Dziewczyna upadła, straciła przytomność. Doznała m.in. rozległego urazu głowy, krwiaka podtwardówkowego stłuczenia mózgu, złamania kości czaszki i twarzoczaszki. Obrażenia te spowodowały powstanie choroby realnie zagrażającej życiu - relacjonuje Marcinkowska.
Piotr B. to recydywista. Przesłuchany w prokuraturze przyznał się do kopnięcia pokrzywdzonego i jego córki. Nie przyznał się zaś do uderzenia żony pokrzywdzonego. Podał, ze nie miał zamiaru napadać na ludzi, nie chciał swoim zachowaniem wywołać tak daleko idących skutków. Stwierdził, że to pokrzywdzeni na niego napadli i połamali na nim parasole.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!