Czytaj także: Kraków. "Darmowe” zabiegi za 300 zł
200 tys. dla dziewczynki
Przypomnijmy. Laser kosztował 200 tys. zł. Pieniądze ofiarowali ludzie z Modzurowa i okolic. Miały być na leczenie Paulinki Sroki - dziewczynki strasznie poparzonej w pożarze w 2010 roku, który wybuchł w jej domu. Paulinka to mała bohaterka - wróciła do płonącego domu, by ratować babcię. Ks. Kroll jeździł po szkołach, opowiadał o dziewczynce uczniom, w akcję włączyło się mnóstwo ludzi, nawet więźniowie.
Kiedy lekarze ze szpitala w krakowskim Prokocimiu (m.in. dr Skirpan, który pracuje tam w Dziecięcym Centrum Oparzeniowym) operowali dziewczynkę, nie wzięli pieniędzy. W związku z tym fundacja za zebrane pieniądze kupiła laser i przekazała go w użytkowanie dr. Skirpanowi. Przekazanie nastąpiło w szpitalu w Prokocimiu, jednak sprzęt miał być w prywatnym Szpitalu św. Rafała, gdzie dr Skirpan przyjmuje w Poradni Chirurgii Plastycznej. Urządzenie miało służyć bezpłatnym zabiegom dla pacjentów.
Okazało się jednak, że zabiegi są płatne (300 zł za 10-minutowy seans). - Oddaliśmy sprawę prawnikom, którzy będą dążyć do odebrania naszego sprzętu. Bardzo ciężko mi o tym mówić. Czuję, jakby doktor zdradził Paulinkę, zdradził tę sprawę - mówi nam ks. Kroll.
Czekamy, aż wróci
Dr Skirpan, który aktualnie jest na urlopie, na pytanie o urządzenie odpowiedział nam tylko: „Używanie lasera jest zawieszone do wyjaśnienia sprawy”. Dodał, że nie udzieli więcej informacji, bo zabronił mu tego prawnik, który aktualnie przygotowuje dokumentację.
Jak na to wszystko zareaguje Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu, gdzie dr Skirpan pracuje i gdzie operowana była Paulinka?
„Z artykułu dowiedzieliśmy się, iż ks. Kroll zawarł umowę z doktorem Skirpanem dotyczącą wykorzystania lasera. Sprawa nie dotyczy zatem Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie i nie może być przez nas komentowana - przynajmniej do czasu jej całkowitego wyjaśnienia” - napisała rzeczniczka Magdalena Oberc.