Kraków. Chirurg z Krakowa żądał opłaty za darmowe zabiegi. Ksiądz odbierze mu laser
- Laser jest już w naszej dyspozycji - przyznaje mec. Marian Jagielski, prawnik fundacji. I dodaje: maszynę odebrano, bo lekarz nadużył zaufania. Jak? Ksiądz Joachim Kroll z parafii w Modzurowie kierował zbiórką pieniędzy dla ciężko poparzonej mieszkanki - Paulinki Sroki. Z tych pieniędzy kupiono laser. Kapłan przekazał go dr. Skirpanowi, który jako pracownik centrum oparzeń szpitala dziecięcego w Prokocimiu leczył dziewczynkę. Ustnie umawiali się, że pacjenci, nie tylko Paulinka, będą poddawać się tym zabiegom bezpłatnie.
- Doktor Skirpan przywiózł gotową umowę. Ksiądz miał do niego zaufanie i podpisał. Jest tam jednak problem prawny - mówi mec. Jagielski. Chodzi o zapis, który nie zakazuje pobierania opłat, a którego nie zauważył duchowny. - Rozwiązaliśmy z doktorem umowę użyczenia za porozumieniem stron. Teraz szukamy placówki, która udostępni laser bezpłatnie pacjentom - nadmienia mec. Jagielski.
Z dr. Skirpanem nie udało nam się wczoraj skontaktować. Wcześniej mówił nam, że nie chce się wypowiadać, bo tak mu poradził adwokat.
***
- Laser jest już do naszej dyspozycji. Czekamy teraz na przekazanie do placówki, która będzie nim za darmo leczyć pacjentów po oparzeniach - mówi mecenas Marian Jagielski, prawnik fundacji.
Negocjacje trwają z kilkoma placówkami publicznymi, w tym ze szpitalem dziecięcym w Prokocimiu. - Mleko się już rozlało. Teraz chcemy dbać o to, żeby jak najszybciej było można kontynuować leczenie - podkreśla mecenas.
Laser został odebrany po naszych artykułach, w których opisaliśmy, jak dr Jan Skirpan, pracownik szpitala dziecięcego w Prokocimiu (centrum oparzeniowe), żądał 300 zł za 10-minutowy zabieg przy pomocy użyczonego mu bezpłatnie urządzenia. To wzburzyło ludzi z fundacji, którzy umawiali się z nim, że aparat ma być udostępniany za darmo. Został bowiem zakupiony z pieniędzy, które mieszkańcy parafii i okolic zebrali na leczenie koszmarnie poparzonej Paulinki Sroki.
Dr Skirpan leczył dziewczynkę w Prokocimiu. Cieszył się zaufaniem księdza Joachima Krolla, który zorganizował zbiórkę pieniędzy. Był pewien, że laser będzie służył ludziom i podpisał umowę z lekarzem jako prezesem prywatnej spółki Cal-Med. Jak się jednak okazało, w umowie, którą zawarli, był kruczek, który umożliwił pobieranie opłat.
- Jest tam problem prawny - twierdzi mec. Jagielski. - Firma Cal-Med na podstawie tej umowy uzyskała możliwość użyczenia lasera, np. w najem osobie trzeciej. Umowa została przywieziona przez dr. Skirpana, ksiądz ją podpisał, bo miał pełne zaufanie do lekarza, który przecież leczył Paulinkę. Ustnie umawiali się, że urządzenie będzie udostępniane bezpłatnie. Ksiądz nie konsultował więc tej umowy ze mną.
Dyrektor dziecięcego szpitala zwrócił się do dra Skirpana o pisemne wyjaśnienie całej sytuacji. „Według oświadczenia dr. Skirpana, wykorzystanie tego sprzętu było całkowicie zgodne z podpisaną umową i nie dochodziło do żadnych nadużyć finansowych. W tej sytuacji, dyrekcja Szpitala zamierza zwrócić się do ks. Krolla z prośbą o udostępnienie umowy oraz przedstawienie swojego stanowiska w tej sprawie. Po uzyskaniu tych informacji, podjęte zostaną odpowiednie kroki prawne” - napisała rzeczniczka szpitala Natalia Adamska-Golińska.