https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Finał procesu członków rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej. Sąd wszystkich oskarżonych uniewinnił

Artur Drożdżak
Krakowski sąd uniewinnił członków Komisji Majątkowej. Na sali rozpraw oskarżeni mec. Piotr P. ( z lewej) i ks. Mirosław P.(z prawej)
Krakowski sąd uniewinnił członków Komisji Majątkowej. Na sali rozpraw oskarżeni mec. Piotr P. ( z lewej) i ks. Mirosław P.(z prawej) Artur Drożdżak
Sąd Okręgowy w Krakowie uniewinnił w czwartek (20 stycznia) 8 osób z Komisji Majątkowej, przyznającej rekompensaty Kościołowi, oskarżonych o działanie na szkodę Skarbu Państwa. Oczyszczono z zarzutów choćby ks. Mirosława P., ówczesnego głównego ekonoma archidiecezji katowickiej. Zdaniem sądu nie było w sprawie znamion przestępstwa, a oskarżeni nie mieli statusu osób pełniących funkcje publiczne, więc i obowiązku zajmowania się sprawami majątkowymi skarbu państwa. Wyrok nie jest prawomocny.

FLESZ - Robert Lewandowski znów najlepszym piłkarzem świata

od 16 lat

Gdy akt oskarżenia trafił do krakowskiego sądu zarzuty miało w sumie 9 osób. Jednak sprawę jednej z nich, byłego funkcjonariusza SB Marka P., wyłączono do odrębnego prowadzenia z uwagi na stan jego zdrowia. Ten proces ciągle się toczy w Krakowie.

Marek P. był pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed komisją. Został on zatrzymany i aresztowany, ale potem opuścił areszt po wpłaceniu kaucji w wysokości 1 mln zł. Na temat roli mężczyzny zeznawał jego bliski współpracownik i główny świadek oskarżenia Dariusz M.

Pozostałe oskarżone osoby to prawnicy: były szef gabinetu politycznego Ludwika Dorna, jedna osoba duchowna i protokolantka z Komisji Majątkowej. Na ogłoszenie wyroku przyszły tylko dwie z nich: ks. Mirosław P. i mec. Piotr P.

Sędzia Sylwia Szeleźnik zwracała uwagę, że niewiarygodne okazały się zeznania głównego świadka Dariusza M., który twierdził choćby, że pośredniczył we wręczeniu 20 tys. zł łapówki oskarżonemu w tej sprawie Piotrowi P. , adwokatowi z Warszawy.

- Ale świadek słuchany dwa razy w krótkim okresie czasu podawał dwie różne daty przekazania pieniędzy. Niewiarygodny jest i w tym fragmencie zeznań, iż doszło do tego w restauracji hotelowej, czyli w miejscu publicznym, a nie w aucie, gdy był sam na sam z Piotrem P. - zauważyła sędzia.

Zwróciła też uwagę, że w 2018 r. bielska prokuratura wystąpiła z aktem oskarżenia do sądu przeciwko Dariuszowi M. za składanie fałszywych zeznań i to właśnie za słowa w tym krakowskim procesie.

Prokurator Grzegorz Kisiel z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która oskarżała członków Komisji Majątkowej nie chciał komentować wyroku i wypowiadać się, czy będzie składał apelację, odsyłał do rzecznika prasowego.

Sędzia w uzasadnieniu zauważyła jednak, że nie tylko obrońcy, ale i oskarżyciel publiczny chciał uniewinnienia oskarżonych.

Sam proces trwał 9 lat przed krakowskim sądem. Sędzia Szeleźnik przyznała czterem obrońcom uniewinnionych blisko 120 tys. zł za reprezentowanie klientów.

Gliwicka prokuratura zarzucała oskarżonym poświadczenie nieprawdy w dokumentach (w różnych terminach podpisywali się pod orzeczeniami o przyznaniu rekompensaty) oraz działanie na szkodę skarbu państwa. Zdaniem śledczych, podejmując decyzje, bardziej dbali o interesy Kościoła. Nie sprawdzali bowiem, czy ziemia, którą przekazują, należy do państwa. Co najmniej w jednym przypadku Kościół dostał tereny, które od pięciu lat były już w prywatnych rękach. Członkowie nie weryfikowali też wycen gruntów przedstawianych przez pełnomocników Kościoła. Prowadziło to do tego, że pełnomocnicy instytucji kościelnych posługiwali się sfałszowanymi wycenami. I Kościół dostawał więcej ziemi, niż powinien.

Najbardziej znanym tego przykładem były decyzje dotyczące Towarzystwa Pomocy Bezdomnym im. Brata Alberta działającego przy krakowskim zakonie albertynek. W 2008 r. dostało ono od komisji dwie działki w Zabrzu należące do skarbu państwa. Wyceniono je na 6 mln zł. CBA odkryło jednak, że biegły, który zrobił wycenę, niemal sześciokrotnie zaniżył wartość ziemi. Prawdziwa wartość tych gruntów wynosiła 34 mln zł. Biegły przyznał się do oszustwa i został za to skazany. Komisja nie zweryfikowała jednak jego wyceny. Gdyby to zrobiła, albertynki dostałyby o wiele mniej ziemi.

Komisja Majątkowa została powołana przez Episkopat i rząd w 1989 r. w celu przyznania instytucjom kościelnym rekompensaty za mienie utracone w czasach PRL. Była tworem wyjątkowym – jej decyzje były arbitralne i nie można się było od nich odwoływać. Rządowych członków komisji powoływał szef MSWiA, przedstawicieli Kościoła natomiast sekretarz Episkopatu Polski. Dostawali oni miesięczne wynagrodzenie.

W pierwszej kolejności komisja powinna robić wszystko, aby zwrócić instytucjom kościelnym nieruchomości, które zostały im odebrane przez władze komunistyczne. W większości przypadków było to jednak niemożliwe, bo na tych gruntach państwo wybudowało np. szpitale, uczelnie, szkoły, drogi lub kilkakrotnie zmieniły one właściciela. W takiej sytuacji komisja miała prawo przyznać parafiom grunty zamienne o wartości równej tym utraconym lub przyznać odszkodowanie. Wypłacał je skarb państwa.

Przez 22 lata działalności nie przeprowadzono ani jednej kontroli prac Komisji. Przyznała ona instytucjom kościelnym 66,5 tys. ha gruntów, których wartości nie można dziś ustalić, kilkaset budynków, a także ponad 140 mln zł.

W 2011 r. rząd Donalda Tuska zdecydował o rozwiązaniu komisji. Jednym z powodów były nieprawidłowości w jej działaniu. Potwierdziła je kontrola przeprowadzona przez prawników z Kancelarii Premiera.

Lista zarzutów była długa. Dokumenty komisji istniały wyłącznie w formie papierowej. Nie rejestrowano dat złożenia wniosku przez parafie czy zakony. Nie było informacji o roszczeniach, sposobie i czasie ich zaspokojenia, wartości przekazanych gruntów. Jeden wniosek był rozpatrywany kilkakrotnie, rekord to 15 rozstrzygnięć w jednej sprawie. Komisja Majątkowa przyznała Kościołowi o wiele więcej rekompensat niż to było możliwe.

Z pokontrolnego raportu wynikało, że powoływani przez MSWiA członkowie komisji nie weryfikowali przedstawianych przez pełnomocników Kościoła wycen gruntów, o które się ubiegali. Nie sprawdzali też, czy ziemia, którą przekazują, należy do państwa.

Wideo

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Wzorcowy przykład mafii kościelno-pisowskiej
E
Ehh
W Obajtkowej gazecie juz którys artykuł wymierzony w Kościół.Prawda jest taka ze Kościół jest potrzebny.Posluguje w nim mnostwo naprawdę wspaniałych ludzi z pelnym poświęceniem ale jak w kazdej społeczności trafi sie jakas czarna owca.Tez, ten ciagly atak na Komunę -dobro wspolne poza religiami,poza chęcią zysku i wyzysku tez nie jest potrzebny, bo Kościół jako instytucja tez jak widać ma sporo za uszami. Łukaszenko jak sie polapal co sie szykuje na Białorusi ,to od razu wymienił hierarchów koscielnych
a
amelia fujara !
Po zdelegalizowaniu sekty katoli, wszystkie kwestie finansowe, będą musiały być dokładnie zweryfikowane i rozliczone jeszcze raz. Nie jako bezczelna hucpa (że tzw. oskarżyciel publiczny występuje o uniewinnienie), ale w realnych, a nie jakichś tam pozorowanych (jak w republikach bananowych), tylko dla uspokojenia opinii publicznej, postępowaniach. Jednym ze smaczków tutaj jest, że przewodniczył tej komisji ze strony kk, niejaki kard. Macharki, kreowany obecnie dla dewotów przez tą sektę na święcioszka.
K
Kraków
I tak się robi wałki w kraju z dykty i kartonu. Oczywiście że to są złodzieje okradający własny kraj, problem taki że nie udało się tego niestety udowodnić. Jedyny plus taki że coraz więcej ludzi widzi hipokryzję kościoła, i się od niego odwraca. I bardzo dobrze
G
Gość
je*ana kościelna mafia, wieszać tych śmieci na krzyżach skoro tak je lubią, oddajcie polską ziemię żydowskie pachołki
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska