Jadę na punkcję
Białaczkę u dziewczynki rozpoznano w lutym. Gdy jej mama usłyszała diagnozę, ugięły sie pod nią nogi. Gabrysia powiedziała jej wtedy: nie martw się, wyzdrowieję. Nie wiadomo, skąd w niej tyle siły i dojrzałości, ale tak już ma.
- Kiedyś mama próbowała jakoś delikatnie wytłumaczyć, że teraz jadą na takie badania. A Gabrysia: no przecież ja na punkcję jadę - opowiada Paulina Kwiatkowska, przyjaciółka mamy Gabrysi.
Dziewczynka, która marzy o własnym domku w ogrodzie, na razie musiała przestać chodzić do przedszkola, właśnie jest w trakcie drugiej chemioterapii. Może tylko układać ukochane puzzle. W tym czasie, w Skotnikach zorganizowano zbiórkę krwi w szkole, bo dziewczynka potrzebuje też sporo krwi do przetaczania, a ma rzadką grupę: O Rh-.
- Postanowiliśmy zachęcić ludzi, by znaleźć dawcę niespokrewnionego - opowiada Paulina Kwiatkowska. I zorganizowali, wraz z fundacją DKMS akcję „Pomóż Gabrysi i innym !”.
Akcja ma na celu znalezienie i zarejestrowanie potencjalnych dawców. W Krakowie odbedzie sie 22 i 24 kwietnia. Przy okazji organizatorzy chcą rozwiać kilka mitów na temat dawców szpiku.
Po pierwsze: to nie jest bolesny zabieg. Po drugie: nie niszczy kości. Po trzecie: nie zajmuje wiele czasu.
Fakty i mity
- Są dwie metody ratowania chorych: przez pobranie komórek macierzystych (80 proc. zabiegów) i przez pobranie szpiku z talerza kości biodrowej (ok. 20 proc) - tłumaczy Agata Maraszek z fundacji DKMS.
Bardziej skomplikowane jest to drugie pobranie, ale też nie jest bolesne.
- Odbywa się w pełnej narkozie - mówi Beata Łanowy z Krakowa, która oddała swój szpik 50-letniej Bogusi z Łodzi. - Szpik pobiera się igłą z tyłu kości, po przebudzeniu czułam tylko jakby siniaka. Uczucie, jakbym sie wywróciła na snowboardzie. To chyba niewielka cena za uratowanie czyjegoś życia.
Druga metoda, pobranie komórek, jest jeszcze prostsza i wygląda podobnie jak pobranie krwi od krwiodawców. Dawca ma w jedną rękę wkłutą igłę, przez którą krew płynie do specjalnego filtra. Tam separowane są komórki macierzyste i drugą rurką, do drugiej ręki, krew wraca. Zazwyczaj wystarczy jeden taki „seans”.
Pobranie następuje dopiero wtedy, gdy zadzwoni do nas telefon, że ktoś potrzebuje szpiku bądź komórek macierzystych. Do Beaty Łanowy zadzwonili szybko, po kilku miesiącach. Inni czekają latami.
- Do dziś spotykamy się z Bogusią, dzwonimy do siebie. Poczucie, że uratowałam komuś życie robiąc tak niewiele, jest naprawdę wspaniałe - przyznaje dziewczyna.
A jak trafić do bazy dawców? Wystarczy przyjść na akcję:
22 kwietnia (godz. 14-16) lub 24 kwietnia (godz. 10-16) w Galerii Bronowice , wypełnić kwestionariusz, dać sobie pobrać wymaz z policzka i już. Wystarczy być zdrowym 18-55-latkiem. Może się okazać, że któryś z czytelników ma w sobie to, co uratuje życie Gabrysi lub innemu z białaczką.
Jeśli ktoś chce wspomóc fundację, może wpłacać na konto: 15 1240 6292 1111 0010 6197 7669 z dopiskiem w tytule przelewu” GDK001.