W tym dużym budynku mieści się ponad sto mieszkań, a prawie połowa z nich (47 proc.) należy do gminy. I w tym właśnie problem. Mieszkańcy budynku twierdzą, że gmina od ponad dwóch lat nie uczestniczyła w żadnej decyzji dotyczącej nieruchomości. Tymczasem lokatorzy mieszkań komunalnych sprawiają najwięcej problemów pozostałym mieszkańcom.
Magistraccy urzędnicy zapewniają jednak, że wiedzą, jak wygląda sytuacja w budynku i podjęli już najważniejsze decyzje dotyczące tej nieruchomości. Twierdzą też, że wspólnota do tej pory nie zgłaszała do Wydziału Mieszkalnictwa żadnego problemu związanego z uciążliwymi lokatorami.
Te wyjaśnienia nie do końca zadowalają mieszkańców budynku i jego zarządców. Niektórych nawet śmieszą. - Nasz budynek jest największy spośród wszystkich przy ul. Elsnera, ale gmina najmniej się nim interesuje - mówi Małgorzata Krasny, zarządca nieruchomości.
- A jej zainteresowanie jest nam potrzebne i to bardzo. Mamy plan, aby zmienić wieczyste użytkowanie działek pod budynkiem na własność prywatną. Do tego jednak potrzebujemy decyzji wszystkich właścicieli mieszkań. Gmina jako właściciel 47 proc. mieszkań musiałaby wyrazić zgodę, a tymczasem przedstawiciel gminy od dwóch lat nie pojawił się na zebraniu mieszkańców - dodaje zarządca.
Na gminę narzekają także mieszkańcy. Ich również denerwuje brak przedstawicieli miasta na zebraniach członków wspólnoty, ale o wiele bardziej doskwiera im to, że lokatorzy gminnych lokali są uciążliwi i uprzykrzają życie pozostałym osobom. - Boję się o swoje dzieci, gdy wychodzą na podwórko, by się bawić - mówi Piotr Makuła, mieszkaniec.
- Nie mamy dnia ani nocy spokojnej - dodaje Krystyna Dar. - Wielu lokatorów gminnych mieszkań pije i imprezuje. Wybijają szyby w budynku, psują jego wyposażenie, wyrzucają śmieci przez okna. Nikt z gminy tym się nie interesuje, a przecież powinien, bo ci ludzie niszczą również gminną własność - podkreśla kobieta. Inna lokatorka - Janina Grzybowska dodaje, że w bloku pojawiają się i koczują bezdomni. - Nie może tak być - podkreśla.
Małgorzata Krasny, zarządca budynku przyznaje , że lokatorzy gminnych lokali są poważnym problemem. - Niedawno zdewastowali windę, na remont której wydałam kilka tysięcy - mówi kobieta. - Popsuli także inne wyposażenie budynku. Prawda jest jednak taka, że nic nie mogę zrobić. Problemem musiałby się zająć właściciel, czyli w tym wypadku również gmina. A urzędnicy nie reagują - dodaje pani Małgorzata.
Filip Szatanik, szef biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa wyjaśnił nam, że lokatorzy budynku przy ul. Elsnera 24 nie powinni się martwić przynajmniej o część spraw, m.in. tych związanych z wykupem gruntów i lokali. - Wnioski o wykup lokali zostały przesłane do Wydziału Skarbu Miasta. Do końca marca tego roku powinna się rozpocząć procedura sprzedaży lokali komunalnych - wyjaśnia.
W Wydziale Mieszkalnictwa dowiedzieliśmy się natomiast, że urzędnicy do tej pory nie widzieli podstaw do interwencji ... bo mieszkańcy budynku nie skarżyli się na uciążliwych sąsiadów. - A komu mamy się skarżyć, skoro nikt z gminy do nas nie przychodzi. Gdyby przyszedł, zobaczyłby, jak sytuacja wygląda - denerwują się lokatorzy.
Filip Szatanik zdziwił się, gdy opowiedzieliśmy mu o braku zainteresowania Wydziału Mieszkalnictwa blokiem przy ul. Elsnera 24. - Wspólnota ma zapewniony kontakt z przedstawicielem gminy, czyli właśnie z pracownikiem Wydziału Mieszkalnictwa - twierdzi Szatanik. - Nie powinno być żadnego problemu - podkreśla.
Przyznaje jednak, że miasto ma udziały w ponad 1600 wspólnotach i może wszystkich ich problemów nie znać. - Proponuję lokatorom, by napisali skargę do Wydziału Mieszkalnictwa. Dopilnujemy, aby na pewno ktoś zajął się tą sprawą - obiecuje Szatanik.