Powstała pod koniec XV wieku gotycka budowla od wielu lat sprawiała konserwatorom problemy i wymagała ciągłych interwencji.
- Największym problemem zawsze były woda i mróz - mówi Piotr Białko, właściciel firmy prowadzącej prace konserwatorskie w Barbakanie. Zawilgocone mury trzeba było ratować. Zamarzająca woda, która wnikała w szczeliny murów i powoli rozsadzała je od środka oraz wilgoć mogły być zabójcze dla konstrukcji budynku.
- Wilgoć objawiała się na zewnątrz plamami soli. Teraz jest już dużo lepiej - tłumaczy Piotr Białko.
Barbakan w przyszłości czeka jeszcze wymiana bruku przed wejściem, a konserwatorzy muszą jeszcze pochować instalację elektryczną. Kazamaty jednak już teraz robią wrażenie.