Policjant przejeżdżał radiowozem przez ul. Młyńską. Zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Wówczas z jego autem zrównał się samochód marki Suzuki. Siedzący za kółkiem 40-letni mężczyzna był bardzo blady i spocony.
Sier. szt. Piotr Zając zjechał na pobocze i podbiegł do stojącego przed pasami auta. Jak się okazało, kierowca był nieprzytomny, a na tylnym siedzeniu, w dziecięcym foteliku, siedziała jego 4-letnia córka. To właśnie od dziewczynki funkcjonariusz dowiedział się, że mężczyzna zmaga się z ciężką alergią na jad owadów.
Funkcjonariusz bez zwłoki zaczepił przechodniów, by zadzwonili po karetkę i pomogli mu ratować kierowcę. Ci stanęli na wysokości zadania i wsparli go w akcji ratunkowej.
W oczekiwaniu na załogę karetki, policjant udzielił nieprzytomnemu pierwszej pomocy, ale już po kilku minutach 40-latka przejęli ratownicy, którzy dzięki prawidłowemu rozpoznaniu, wybudzili kierowcę.
Mężczyzna pojawił się ostatnio w jednostce policjanta i uścisnął jego dłoń. W imieniu swoim, małżonki oraz dwójki małych dzieci, wyraził wdzięczność za interwencję na ul. Młyńskiej.
Napisał też list. Wspomniał w nim, że czas miał kluczowe znaczenie i tylko dzięki szybkiej reakcji policjanta ich życie może toczyć się dalej. 40-latek stwierdził również, że na swojej drodze spotkał właściwego człowieka na właściwym miejscu, którego kompetencje pozwoliły na skuteczną pomoc.
Okazało się, że wstrząs spowodował jad osy. Mężczyzna - w wyniku reakcji organizmu - stracił przytomność na kilka minut.
Sierż. szt. Piotr Zając był bardzo mile zaskoczony wizytą 40-latka. Nie oczekiwał takiego gestu z jego strony.
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Trwa budowa prywatnego akademika, zajrzeliśmy do środka
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- W te miejsca polecisz z Krakowa za mniej niż 100 zł
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
