FLESZ - Żywność drożeje szybciej niż przewidywano
Kilka dni temu strażnicy miejscy kontrolując ruch drogowy przy ul. Klasztornej, zauważyli kierowcę ignorującego znak B-1 (zakaz ruchu w obu kierunkach). Gdy pojazd zbliżył się do funkcjonariuszy został zatrzymany.
- Zwyczajowo przywitaliśmy się, podaliśmy podstawę prawną interwencji i poprosiliśmy o okazanie dokumentów. A, że kunktatorskiego podejścia w przekazywaniu nam ukraińskiego prawa jazdy nie dało się nie zauważyć, to jak tylko dostaliśmy je do ręki, zaczęliśmy mu się gorliwie przyglądać - mówi Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej.
Funkcjonariusze zorientowali się, że dokument nie posiada znaków wodnych, a zawarte w nim dane są błędne. Skruszony kierowca przyznał się, że nie ma uprawnień do kierowania autem, a prawo jazdy, które nam pokazał... kupił 9 lat temu na Ukrainie.
W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa, wezwano na miejsce policję, która przejęła dalsze czynności w sprawie.
