Martwy, 11-tygodniowy płód we krwi, trzymany na dłoni, a obok wypisane czerwonymi literami „Aborcja zabija”. Taki obraz zawisł na jednej z kamienic w dzielnicy VIII Dębniki. Mieszkańcy są oburzeni i domagają się usunięcia wielkiego billboardu.
- Aborcja, czyli mordowanie dzieci, jest zbrodnią drastyczną, dlatego billboard też musi być drastyczny. Pokazujemy prawdę - przekonuje Adam Kulpiński, przedstawiciel krakowskiego oddziału Fundacji Pro-Prawo do Życia, która jest pomysłodawcą plakatu i prowadzi zbiórkę podpisów pod projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji w Polsce.
Takie wyjaśnienia nie przemawiają do okolicznych mieszkańców, którzy sprawę postanowili zgłosić na policję. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie, musimy ustalić, czy jest to wykroczenie lub przestępstwo - mówi Grzegorz Gubała, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Dodaje, że za umieszczenie obrazu wywołującego zgorszenie w miejscu publicznym, grozi grzywna, areszt, a nawet więzienie.
W sprawę zaangażowała się także rada dzielnicy VIII. - Jesteśmy bardzo przejęci, wiemy, że mieszkańcy są oburzeni, nie chcą takiego widoku za oknem. Plakat został umieszczony naprzeciwko Centrum Kongresowego ICE - mówi Urszula Twardzik z zarządy rady dzielnicy VIII Dębniki.
O drastycznym plakacie zawiadomiono także Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie. Po wstępnej analizie okazało się, że billboard został umieszczony na kamiennicy nielegalnie.
- Prowadzimy postępowanie administracyjne. Billboard został zamontowany bez zezwolenia konserwatora. Analizujemy dokumenty, musimy przede wszystkim ustalić, kto jest właścicielem kamiennicy, na której zawisł - wyjaśnia Małgorzata Boryczko, dyrektor PINB w Krakowie.
Przedstawiciel Fundacji Pro-Prawo do Życia twierdzi , że z ich strony wszystko przebiegło zgodnie z prawem. - Zawarliśmy legalną umowę z firmą reklamową, tak jak umowę z nią zawarł właściciel budynku. Nie było naszą kwestią pytanie go o zgodę na billboard - argumentuje Adam Kulpiński.
Kłótnia trwa, a szokujący plakat wisi dalej. - Z tego, co słyszałam postępowanie w PINB potrwa około dwóch miesięcy - mówi radna Twardzik. To dokładnie tak długo, ile fundacja zaplanowała. - Billboard ma wisieć prawdopodobnie do końca września - mówi Kulpiński.
Radni „ósemki” pracują już nad projektem uchwały w tej sprawie. - Powierzchnia jest co prawda prywatna, ale przestrzeń publiczna. Chcemy uniknąć takich incydentów w przyszłości - dodaje Twardzik.
- Ważne zmiany w tym zakresie może wnieść jeszcze uchwała krajobrazowa, która umożliwi nakładanie kar finansowych na osoby, które samowolnie umieszczają takie nośniki - przypomina Jan Machowski z biura prasowego urzędu miasta.
Uchwała faktycznie mogłaby pomóc, bowiem będzie porządkować estetykę przestrzeni publicznej. W życie wejdzie jednak najwcześniej w grudniu.
współpr. dc