Na przystanku Czerwone Maki codziennie do tramwajów wsiadają setki osób. Pasażerowie nie rozumieją, dlaczego tramwaj, który jest już na pętli, nie podjeżdża od razu na przystanek, aby mogli do niego wsiąść.
- Motorniczy zwleka do ostatniej chwili, a my stoimy na przystanku czasami w deszczu, na mrozie albo w upale - narzeka Maria Kaczmarek, mieszkanka Ruczaju.
Rzecznik MPK nie widzi problemu. - Z pętli Czerwone Maki tramwaje kursują bardzo często, odjeżdża stamtąd m.in. linia nr 52, która kursuje co 5 minut - mówi Marek Gancarczyk. - Są tam także trzy inne linie: 11, 18 i 23 (ostatnia zawieszona na wakacjach - przyp.red.). Czas oczekiwania na tramwaj jest więc bardzo krótki. A poza tym pasażerowie na tej pętli mają do dyspozycji poczekalnię i wiaty przystankowe.
Dla mieszkańców Ruczaju nie jest to wystarczające tłumaczenie. - Czasami tramwaje stoją na pętli po kilka minut, a my czekamy. Co to za problem podjechać i pozwolić pasażerom wsiąść? Byłoby to dużym ułatwieniem szczególnie dla osób starszych - dodaje Maria Kaczmarek, podkreślając, że w godzinach porannego i popołudniowego szczytu nie wszyscy pasażerowie mogą skryć się pod wiatą przystanku.
Marek Gancarczyk przekonuje, że motorniczowie podjeżdżają na przystanek dla wsiadających tak szybko, jak to tylko jest możliwe.