Piotr Gdak trafił do szpitala MSWiA 9 stycznia tego roku. Na oddział ratunkowy przywiozła go policja. Miał odmrożone i już mocno spuchnięte nogi. Nie był pijany. W Krakowie temperatura spadła wówczas do minus 20 stopni. Pan Piotr , który już od sześciu lat jest bezdomny, mieszkał w jednej z altanek w ogródkach działkowych na osiedlu Olsza.
- Nie czułem bólu, myślałem, że moje nogi da się uratować - mówi Piotr Gdak. Niestety znalazł się w szpitalu zbyt późno. Operację trzeba było przeprowadzić natychmiast. W tym samym dniu odbył się zabieg amputacji palców prawej nogi, lewa została obcięta do kolana.
Dyrekcja szpitala MSWiA już dwa tygodnie temu mogłaby wypisać pacjenta i skierować go na leczenie ambulatoryjne. Musiałby jedynie zjawiać się w przychodni na zmianę opatrunków i kontrolne wizyty. Jest jednak problem - pacjent nie ma żadnego dokumentu tożsamości. Bez dowodu osobistego nie przyjmie go żadna placówka medyczna.
Szpital postanowił pomóc bezdomnemu pacjentowi. - Nie wyobrażamy sobie wypisania ze szpitala osoby, która jest pozbawiona domu, nie ma pieniędzy i dokumentów - mówi Marcin Czarnobilski, rzecznik szpitala MSWiA w Krakowie. - Postanowiliśmy kupić mu protezę. Okazało się jednak, że bez numeru PESEL i dowodu osobistego nie da się tego zrobić - rozkłada ręce rzecznik.
Szefostwo szpitala nie złożyło jednak broni. Lekarze zaczęli się starać w urzędzie miasta o wyrobienie dla Piotra Gdaka dokumentu tożsamości. Czarnobilski nie ukrywa, że w tej sytuacji liczy się czas. - Im szybciej pacjent dostanie dowód, tym szybciej otrzyma protezę i wyjdzie z lecznicy o własnych siłach. Pan Piotr już nie wymaga opieki szpitalnej - wyjaśnia rzecznik.
Jeden dzień pobytu bezdomnego pacjenta w szpitalu kosztuje 400 zł. - Nie stać nas na takie wydatki, stąd prośba do urzędników miejskich o przyspieszenie wyrobienia dowodu dla naszego pacjenta - podkreśla Czarnobilski.
Magistraccy urzędnicy odpowiedzieli jednak, że jest to niemożliwe. Piotr Gdak ma czekać w szpitalu aż trzy miesiące, co będzie kosztowało już 36 tys. zł. - Dlaczego dla urzędników liczą się tylko biurokratyczne formalności, a nie człowiek? Przecież każda reguła ma wyjątki - zastanawia się rozżalony rzecznik szpitala.
Urzędnicy mają inne zdanie na ten temat. Anna Broś-Milc, zastępca dyrektora wydziału spraw administracyjnych w krakowskim magistracie przekonuje, że prawo w tym przypadku nie przewiduje żadnych wyjątków. - Dowody są wyrabiane w Warszawie - w wytwórni papierów wartościowych. Właśnie ta instytucja wyznacza terminy tłumaczyAnna Broś-Milc.
Gdyby jednak Piotr Gdak nie był bezdomny, dowód dostałby w miesiąc, bo tyle zwykle czeka się w Krakowie na ten dokument. Dodatkową komplikacją jest to, że ostatnio był zameldowany w Milanówku. Teraz trwa więc wymiana pism miedzy urzędami w obu miastach. - Już wysłaliśmy do Milanówka wszystkie niezbędne dokumenty - oznajmia Anna Broś-Milc. - Skontaktujemy się z urzędem w tej miejscowości i poprosimy o szybkie działanie. To jedyne, co możemy zrobić - kwituje krakowska urzędniczka.
Po interwencji "GK" sprawą zainteresował się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie. Jego rzeczniczka Marta Chechelska, zapewniła, że już dziś Piotra Gdaka odwiedzi pracownik socjalny, by wyjaśnić, w jakim zakresieMOPS może mu pomóc.