O zakaz apelowali w styczniu mieszkańcy skupieni w "Krakowskiej koalicji na rzecz cyrku bez zwierząt". Poparli ich Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt (KSOZ), a przede wszystkim radni miejscy, którzy na początku lutego przyjęli uchwałę kierunkową wzywającą prezydenta Krakowa do wprowadzenia stosownych przepisów.
Urzędnicy deklarowali wtedy, że takowe powstaną, choć byli sceptyczni. Po ponad dwóch miesiącach z pomysłu zupełnie się wycofano.
- Prezydent uznał, że nie można zabronić czegoś, co jest legalne w Polsce. Byłyby to działania pozorowane. Zmiana przepisów nie zapobiegłaby wystawianiu się cyrków na prywatnych terenach, metr za gruntem miejskim – tłumaczy Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta. Dodaje, że taki zakaz wprowadzałby w błąd mieszkańców, którzy i tak widzieliby działające cyrki.
- To skandaliczna decyzja pokazująca, że prezydent Majchrowski po raz kolejny występuje przeciwko środowisku prozwierzęcemu – mówi Agnieszka Wypych, przewodnicząca KSOZ. - Będziemy brać udział w protestach, jeśli takie będą miały miejsce, przeciwko popieraniu występów cyrków z udziałem zwierząt na terenach miejskich. Inne miasta w Polsce jakoś nie miały problemu z podjęciem decyzji zgodnej z etyką i prawami zwierząt – dodaje.
Urzędnicy zalecają, aby w sprawie cyrków mieszkańcy decydowali nogami i po prosu nie chodzili na spektakle z udziałem zwierząt, które i tak są ich zdaniem coraz mniej popularne. Deklarują jednocześnie, że uważnie będą się przyglądać jak traktuje są zwierzęta w cyrkach na terenie Krakowa. - Lepiej zwracać uwagę na to co się dzieje, niż udawać, że problem został rozwiązany – mówi Chylaszek.