Po ujawnieniu serii awarii, w wyniku której do powietrza dostało się pięć tysięcy kilogramów pyłów, huta Arcelor Mittal zapowiedziała, że będzie informować władze miasta o awariach powodujących przedostanie się do atmosfery szkodliwych pyłów. Na pełny monitoring tego, co leci z kominów na razie jednak nie ma co liczyć.
Zgodnie z prawem huta musi przesyłać dane o przekroczeniu norm emisyjnych do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Teraz dane będzie przesyłać także do Centrum Zarządzania Kryzysowego (CZK), które informację przekaże krakowianom. Będzie się tak jednak działo tylko w wypadku przekroczenia norm.
Jeśli takie ustalenia obowiązywałyby w zeszłym roku, to huta poinformowałyby CZK zaledwie dwa razy.
Nie o to chodziło
Nie o takim upublicznieniu myśleli mieszkańcy. - Zwracaliśmy się o ciągłe udostępnianie online monitoringu wizyjnego. Chodziło nam o to, by mieszkańcy Nowej Huty interweniowali, gdy zauważą coś niepokojącego - mówi Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Jak dodaje, to co zaproponowała huta, to ani monitoring wizyjny, ani emisyjny.
- Kamery już są, my tylko chcemy, żeby przekaz z nich był udostępniony w internecie. Jeśli Arcelor Mittal jest taki czysty, to nie widzę problemu - mówi Guła.
Mateusz Budziakowski z Fundacji Zygmunta Starego zaznacza, że huta teoretycznie i tak ma zamontowane filtry, dzięki którym emisja nie przekracza żadnych norm. - W takiej sytuacji żaden monitoring nie byłby potrzebny. Z drugiej strony, każde dodatkowe sprawdzenie zapylenia nie zaszkodzi. Dla naszego bezpieczeństwa, szczególnie w Krakowie, takich informacji nigdy za wiele. Nawet jeśli miałoby to być dmuchanie na zimne - mówi Budziakowski.
- Oczywiście robimy co w naszej mocy, aby nie dochodziło do awarii, ale zdecydowaliśmy, że jeżeli już do nich dojdzie, przyjmiemy taki właśnie tryb postępowania - tłumaczy Sylwia Winiarek, rzecznik Arcelor Mittal Poland. Na razie dane z monitoringu nie będą udostępniane stale, ale firma rozważa taką ewentualność.
- To na razie wstępne rozmowy, ale widzimy dobrą wolę po stronie kombinatu - podkreśla doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza Witold Śmiałek. - W tej chwili rozmawiamy, by ustalić docelowy model przekazywania danych z monitoringu - dodaje.
Radni też chcą monitoringu
Monitoringu wizualnego domagali się także radni miejscy w rezolucji, którą przyjęli tydzień temu.
Radny PiS z Nowej Huty Michał Drewnicki uważa, że działanie huty to krok w dobrą stronę. - Chodzi o to, żeby dbać o środowisko, żeby było porozumienie na linii miasto-przedsiębiorca - mówi.
W podobnym tonie wypowiada się przewodniczący rady miasta Bogusław Kośmider (PO). - Zawsze to jakiś krok naprzód. Jednak prędzej czy później, co nie dotyczy tylko huty, monitoring wizyjny będzie konieczny. Ale do tego potrzebna jest zmiana prawa - co jest jedną z intencji naszej rezolucji. Obecne przepisy tworzono, gdy internet dopiero raczkował - mówi.
Po remoncie ma być lepiej
Zdaniem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska jakość powietrza poprawią remonty w hucie. - Te niezorganizowane emisje były związane z tym, że niektóre urządzenia wymagały konserwacji - tłumaczy Ryszard Listwan, zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Podkreśla jednak, że choć rzeczywiście poziom najbardziej szkodliwego, rakotwórczego benzoalfapirenu w ciągu ostatnich dwóch lat wzrósł w Nowej Hucie z poziomu 5 do 8 nanogramów na metr sześcienny, to np. w Proszowicach, Nowym Targu czy Suchej Beskidzkiej notowano w tym samym czasie nawet 16-19 nanogramów. Najgorsza sytuacja panuje przy bezwietrznej pogodzie, gdy zanieczyszczenia rozchodzą się równomiernie.
- Chciałbym, żeby system przekazywania danych zaczął działać jak najszybciej, bo nie można przewidzieć, kiedy znów dojdzie do awarii - mówi Witold Śmiałek.
Teraz trwa remont wielkiego pieca, który powinien zakończyć się za dwa miesiące. - Po remoncie będziemy kontrolować, czy sytuacja się poprawiła. Jeśli emisje pyłów i gazów będą się powtarzać, choć nie powinny, będziemy od razu interweniować - mówi Ryszard Listwan.
Centrum Zarządzania Kryzysowego, które działa całą dobę, będzie również przyjmować na bieżąco sygnały o złej jakości powietrza od mieszkańców Nowej Huty. - Gdy będą odczuwać dyskomfort, będą mogli to od razu zgłosić i sprawdzić czy normy zanieczyszczeń zostały przekroczone. Nie chodzi o to, by mieszkańcy Krakowa nas wyręczali, ale chcielibyśmy, by społeczeństwo włączyło się w kontrolę stanu powietrza. Tym bardziej, że dzięki reakcjom mieszkańców wrażliwość na jakość powietrza w ostatnim czasie wzrosła - mówi Ryszard Listwan i zapowiada, że WIOŚ na bieżąco będzie analizować zapisy monitoringu i przeprowadzać kontrole. Pod koniec roku inspektorat zbierze dane i porówna z ubiegłorocznymi.
O potrzebie lepszego monitorowania pracy kombinatu w Nowej Hucie mówił także ostatnio wojewoda małopolski Józef Pilch. - Będzie specjalny monitoring i instytucja, która będzie tego pilnowała - zapowiedział w rozmowie w Radiu Kraków.
