Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratura planuje pierwsze zatrzymania dotyczące dzikiej reprywatyzacji w Krakowie, ale śledczy nie chcą w tej sprawie się wypowiadać. Analizę nieprawidłowości w kwestii przejęć kamienic i gruntów zakończył ostatnio zespół urzędników wojewody. Dostali od mieszkańców zgłoszenia dotyczące około 100 nieruchomości. Materiały zostały przekazane już do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Lustrację wszystkich postępowań prokuratorskich i sądowych dotyczących zwrotu mienia z lat 2005 - 2016 powinien też już zakończyć 7-osobowy zespół prokuratorów. Prokuratura Regionalna zajęła się 117 sprawami i wkrótce powinniśmy poznać wyniki jej pracy.
Tymczasem do naszej redakcji, już nie pierwszy raz, zgłaszają się lokatorzy kamienic, położonych głównie w centrum Krakowa. Są zaniepokojeni losami budynków, w których żyją. Tak jest np. w przypadku kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 9. Jej lokatorzy boją się, że mogą stracić dach nad głową. W przeszłości doszło już raz do próby nielegalnego przejęcia tego budynku, ale ostatecznie udało się temu zapobiec. Ciągle nie wiadomo jednak komu kamienica się należy. Szukać prawowitego właściciela powinni kuratorzy spadku, a do tego czasu opiekować się budynkiem. Tak się jednak nie dzieje, a kuratorzy kłócą się w sądach o nieruchomość.
Miasto już nie zarządza
Miasto zarządzało kamienicą do 2013 roku, ale po wyroku sądu, musiało wydać budynek kuratorce spadku po Gerszonie Nablu (jeden z trzech nieżyjących już dawnych współwłaścicieli) i powołanemu przez nią zarządcy. Ten drugi, jak powiedzieli nam lokatorzy, zrezygnował z funkcji. Próbowaliśmy się do niego dodzwonić, ale numer podany na stronie internetowej okazał się nieaktualny.
Mieszkańcy nie wypowiadają się oficjalnie w tej sprawie, bo boją się konfliktu z kuratorami lub spadkobiercami. Zaznaczają jednak, że kamienica pozbawiona gospodarza niszczeje. Nie można jej nawet przyłączyć do miejskiej sieci ciepłowniczej. Trzeba palić w piecach, a przecież od 2019 roku w Krakowie zacznie obowiązywać zakaz palenia węglem. Z remontami też jest trudno bez administratora. Lokatorzy, a jest ich kilkunastu, założyli konto, na które regularnie przelewają pieniądze za czynsz. Twierdzą, że umowy najmu mają podpisane jeszcze z gminą, która jednak w tym momencie już nic nie może w sprawie zrobić.
- Nadal żyją osoby uprawnione do spadkobrania po trzech właścicielach. Wykluczona jest zatem możliwość stwierdzenia nabycia spadku na rzecz gminy - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu.
Sąd zakazał urzędnikom podejmowania jakichkolwiek czynności z zakresu zarządu kamienicą. Stało się to na wniosek kolejnego kuratora spadku, ale po Szymonie Voglerze (drugi z dawnych współwłaścicieli budynku). Skontaktowaliśmy się z jego pełnomocnikiem.
Chcieliśmy się dowiedzieć nie tylko tego, jak wspólnymi siłami mieszkańców i kuratorów można rozwiązać problem administrowania budynkiem, ale również szczegółów dotyczących samej kurateli.
O co chodzi? Z księgi wieczystej wynika, że właścicielami kamienicy byki niegdyś Szymon Vogler, Józef Grunberg oraz Gerszon Nabel. To właśnie z pełnomocnikiem kuratora spadku po pierwszym z nich próbowaliśmy nawiązać kontakt. Vogler zmarł w 1958 roku w Izraelu. Był synem Mojżesza i Miriam.
I tu pojawia się wątpliwość, na którą zwracają uwagę lokatorzy i sąd. W księdze wieczystej jako współwłaściciel kamienicy jest wpisany Szymon Vogler, ale syn... Salomona i Pauliny. Poprosiliśmy wobec tego pełnomocnika kuratora, aby przedstawił nam dokument, z którego wynikałoby, że jest to ta sama osoba. Niestety go nie otrzymaliśmy. Sąd też nie mógł doprosić się części dokumentów w tej sprawie, dlatego proces o przyznanie kamienicy spadkobiercom został zawieszony w 2016 roku. A mieszkańcy żyją dalej w ciągłej niepewności.
Adwokat z Krakowa poinformował nas, że najpierw musi skonsultować się z klientem, czy może wypowiadać się w tej sprawie. Przez telefon usłyszeliśmy jedynie, że to właśnie jego klient zapobiegł nielegalnemu przejęciu kamienicy kilka lat temu. Wysłaliśmy do pełnomocnika pytania już w ubiegłym tygodniu, dzwoniliśmy, ale pytania pozostały bez odpowiedzi.
Jeden z wielu przypadków
Niejasnych spraw dotyczących kamienic jest więcej. Sama gmina toczy aktualnie boje w sądach o utrzymanie ponad 400 nieruchomości. Zagrożona oddaniem osobom prywatnym jest m.in. przychodnia przy ulicy Rogozińskiego i szkoła przy ulicy Rzeźniczej.
Ostatnio pisaliśmy też o cennym budynku przy ulicy Biskupiej 2, o który upomina się 76-latek z Rumunii, którego lokatorzy nigdy nie widzieli na oczy. Śledczy sprawdzają obecnie autentyczność przedłożonych w tej sprawie dokumentów.
Bogusław Sonik, poseł PO, który zajmuje się poszukiwaniem nieprawidłowości w sprawach przejęć mienia, uważa, że krakowska dzika reprywatyzacja rozpoczęła się już w latach 90, ale trwa do dziś. Niestety wiele spraw już się przedawniło.
- Od samego początku powstania samorządu można było oczekiwać większej aktywności ze strony zarządzających miastem w ustalaniu stanu faktycznego dotyczącego kamienic. Magistrat zbyt późno zaczął się angażować w obronę tej własności - mówi Sonik. Przyznaje, że sam dostał ponad 50 sygnałów od mieszkańców o nieprawidłowościach w sprawie krakowskich budynków.
Nowa galeria handlowa w Krakowie coraz bliżej otwarcia
WIDEO: Festiwal Kolorów 2017 w Krakowie
Autor: Amadeusz Calik, Gazeta Krakowska