58-letni oskarżony to dyplomowany krawiec z wyższym wykształceniem, który po odbyciu kary wprowadził się do piwnicy bloku w Nowej Hucie. W mieszkaniu na parterze, w którym dokonał podwójnego zabójstwa członków rodziny, mieszkała teraz jego matka Janina S. i młodszy brat Marek H. Za ich zgodą Stanisław S. mógł tam gotować obiady, korzystać z łazienki i toalety.
Na mocy decyzji sądu po opuszczeniu więzienia, w ramach tzw środka zabezpieczającego zastosowano wobec Stanisława S. stałą, elektroniczną kontrolę miejsca pobytu. Skazany miał też poddać się terapii i powstrzymywać od nadużywania alkoholu. Zaczął jednak sięgać po piwo i wódkę. A wtedy stawał się agresywny wobec domowników.
Zdaniem śledczych dochodziło do tego od listopada 2016 do 23 marca 2017 r. Stanisław S. groził bratu śmiercią, a wobec matki stosował przemoc psychiczną i fizyczną (bił pięścią po twarzy). Nietrzeźwy twierdził, że życie ludzkie nie ma dla niego znaczenia. Mówił matce i bratu, że ich pozabija, bo ma „smaka zjeść człowieka”. Panicznie się go bali, ponieważ pijany stawał się wybuchowy.
W końcu brat Marek H. pożalił się pracownicy socjalnej. Ta zawiadomiła policję.
Bez pozytywnej prognozy
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Przekonywał, że wobec matki zachowuje się wzorowo. Śledczy, a teraz sąd nie dali mu wiary.
- Kara musi być bezwzględna, bo w sprawie oskarżonego nie ma pozytywnej prognozy - nie krył sędzia Sitko.
Przypomniał , że domownicy mogli się bać Stanisława S. z uwagi na jego kryminalną przeszłość i odbytą karę za dwa zabójstwa.
Wykorzystał i zabił
Za znęcanie nad żoną mężczyzna po raz pierwszy dostał półtora roku więzienia, a w 1985 r. za to samo trzy lata odsiadki.
Sąd się z nim nie patyczkował, gdy żonie pociął twarz żyletką i poturbował jednego z dwóch synów. Jeszcze w celi dojrzała w nim myśl, że zabije żonę i troje dzieci. Skorzystał z okazji, że matka wyjechała do sanatorium. 8 czerwca 1990 córce powiedział, że idą do babci podlać kwiatki. 10-latka ucieszyła się, że ją odwiedzą.
Stanisław wypił butelkę wódki. Wykorzystał seksualnie córkę i ją udusił kablem z lampki. Zwłoki umył w wannie i ukrył w wersalce.
Następnego dnia po zabójstwie córki zwabił żonę do mieszkania matki. Kłamał, że trzyma tam dużo pieniędzy z kradzieży i pokazał nawet część banknotów. Użył podstępu, by partnerka dała sobie skrępować ręce i nogi nylonową żyłką. Gdy już leżała bezbronna udusił ją paskiem od sukienki.
Następnego dnia znowu pojawił się w mieszkaniu i zbezcześcił zwłoki żony. Przyszła mu też do głowy myśl, by zgodnie z planem jeszcze zabić nieletnich synów. Uratowało ich to, że byli na spacerze ze znajomym, który pomagał Stanisławowi S. wychowywać dzieci.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Autor: Artur Drożdżak