Czytaj także: Gorlice: karetka jedzie bez lekarza
- Nasz raport to głos sprzeciwu, ale też suche fakty: jakość pomocy dwuosobowego zespole jest po prostu mniejsza - mówi Jakub Mierzejewski, ratownik medyczny i współautor raportu. Czytamy w nim m.in., że z badań brytyjskich wynika, iż jakość resuscytacji w zespole dwuosobowym jest o 60 proc. niższa niż przy dodatkowej, trzeciej parze rąk.
Joanna Sieradzka, rzecznik krakowskiego pogotowia, zaznacza jednak, że każda karetka dwuosobowa będzie wyposażona w sprzęt do masażu serca.
- Urządzenie jest nawet bardziej skuteczne niż człowiek. Prowadzi masaż równomiernie, z odpowiednią siłą i częstotliwością - wyjaśnia. Dodaje, że dwa dwuosobowe zespoły jeżdżą w Krakowie już od kilku lat i nikt nie zgłaszał problemów.
Ratownicy zwracają jednak uwagę, że masaż serca to tylko jedna z wielu czynności, które muszą wykonać. - Sprzęt nie udrożni za nas dróg oddechowych, nie zabezpieczy pacjenta, nie poda leków - wylicza Jakub Mierzejewski. - Poza tym urządzenie do masażu nie zawsze da się zastosować. Wiele z nich nie jest przystosowanych dla dzieci - mówi Mierzejewski.
W raporcie ratownicy przytaczają też przypadki pacjentów z zaburzeniami psychicznymi. Takie osoby często stwarzają zagrożenie dla siebie i innych, więc konieczne jest ich powstrzymanie i szybkie podanie leków. Dwie osoby nie zawsze sobie z tym poradzą. A czekanie na policję czy dodatkowy zespół to strata cennego czasu.
- Oczywiście, jest mnóstwo sytuacji, kiedy dwie osoby wystarczą. Ale są też takie, z reguły te najcięższe przypadki, gdy brak rąk do pracy pogarsza jakość udzielanej pomocy i np. opóźnia transport pacjenta do szpitala - wyjaśnia Mierzejewski.
Na dwuosobowe zespoły zezwala jednak ustawa o państwowym ratownictwie medycznym z 2006 roku. I dopóki przepis się nie zmieni, pogotowia mogą redukować liczbę ratowników.- Poruszamy ten problem wszędzie, ale n razie bez skutku - mówi prof. Leszek Brongel, wojewódzki konsultant medycyny ratunkowej. - Dwuosobowe składy są dobre do transportu chorych, a nie nie do karetek ratunkowych. To ewidentne szaleństwo. I to opinia wszystkich, którzy mają w tym kraju pojęcie o ratownictwie - dodaje.
- Walczymy z tym, ale sprawa jest trudna - nie kryje prof. Jerzy Ładny, krajowy konsultant ds. medycyny ratunkowej. Wyjaśnia, że chodzi o względy ekonomiczne. Prof. Ładny rozważa wystąpienie do ministra zdrowia z prośbą o zmianę przepisów.
***
Dwuosobowe karetki od kilku lat jeżdżą na przykład w Nowym Targu. Redukcję liczby ratowników planuje też dyrektor szpitala w Gorlicach. W Nowym Sączu siedem lat temu dwuosobowy zespół obsługiwał jedną karetkę. Okazało się, że taki pomysł nie sprawdza się w praktyce. Krzysztof Olejnik, rzecznik sądeckiego pogotowia i ratownik medyczny, który jeździł w tamtej karetce, przyznaje, że to było groźne dla pacjentów. - Brakowało trzeciej pary rąk, zwłaszcza gdy trzeba było znieść z czwartego piętra pacjenta ważącego 120 kilogramów - wspomina Olejnik. Z pomysłu ograniczenia liczby ratowników wycofał się szpital w Limanowej.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+