W piątek, 25 maja 2012 roku, po godz. 6 rano z krakowskiego Rynku Głównego usunięci zostali koczujący w namiotach protestujący. Obozowisko zlikwidowała policja i straż miejska, wcześniej protestujący zostali wezwani do opuszczenia Rynku przez urzędników, którzy poinformowali m.in. że w związku z małą liczbą osób protestujących, zgromadzenie uległo samorozwiązaniu. Policjanci spisywali wszystkich obecnych, natomiast pracownicy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu zdemontowali namioty.
Dwie osoby za stawianie oporu trafiły na komisariat, ale szybko zostały zwolnione.
Na Rynku protestowali przedstawiciele organizacji lokatorskich, przeciwnicy spopielarni zwłok, artyści i anarchiści. Domagali się m.in. większego wpływu mieszkańców na decyzje podejmowane przez władze, lepszej polityki mieszkaniowej miasta, zaprzestania prywatyzacji edukacji i kultury, zwiększenia ochrony terenów zielonych, a także bezpłatnej komunikacji miejskiej. Ich zdaniem władze miasta, nie biorą pod uwagę interesów mieszkańców.
Protestujący otrzymali z magistratu zgodę na trwający przez tydzień protest, jednak przez cały czas urzędnicy szukali sposobu, by pozbyć się demonstrantów z Rynku Głównego. W środę próbowali rozwiązać protest pod pretekstem, że w miasteczku namiotowym przebywa mniej niż 15 osób, a w takim przypadku nie można mówić o zgromadzeniu. Przez czas trwania protestu, kilka razy dziennie policjanci przychodzili na Rynek i liczyli uczestników akcji.
- Protest sam się rozwiązał. Urzędnicy naliczyli tylko pięć osób, a do legalnego zgromadzenia potrzeba co najmniej 15 - tłumaczył wtedy prezydent Jacek Majchrowski. - Poprosiliśmy ich o usunięcie miasteczka namiotowego. Nie zastosowali się, więc zrobiły to służby miejskie.
- To miasto działa wbrew prawu. Było nas 19 osób, ale urzędnicy nie policzyli osób w namiotach. Specjalnie, aby nas się pozbyć - mówił Piotrek z Federacji Anarchistycznej.
Byliśmy wtedy na miejscu. Podczas piątkowej akcji policji manifestantów było już około 30. Do szarpaniny doszło z tymi, którzy nie chcieli opuścić namiotów. Zostali wyciągnięci siłą, a namioty załadowano na samochód. Protestujący mogli je odebrać z miejskiego magazynu. Z kolei organizatorowi pikiety urzędnicy naliczyli karę za nielegalne zajmowanie płyty rynku przez dwa dni - ok. 1000 zł.
Ale manifestanci zagrali władzom na nosie. Po paru godzinach odebrali tablice ze swoimi hasłami i wrócili z nimi na płytę Rynku. Chodzili tam z banerem w kształcie pośmiertnej klepsydry z napisem"Tu zadano cios demokracji". Zorganizowali też dyskusję z grupą studentów.
8 lat temu krakowianie w referendum zrezygnowali z igrzysk i...
- Oto najbardziej nieokiełznany park kieszonkowy w Krakowie. Królują w nim... chwasty!
- Wyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!
- Ogrody Sióstr Klarysek. Zobaczcie sami, jak tam pięknie ZDJĘCIA
- Masny Ben w klubie Energy2000, czyli grube balety w przytkowickiej dyskotece
- Trasa Łagiewnicka wygląda na gotową. Kiedy pojedziemy nową drogą?
