FLESZ - Co kupowali Polacy w 2020 roku?
W sobotę przed południem w Cepelixie jest cicho. Można nawet usłyszeć skrzypienie starych zabytkowych mebli, które są ozdobą sklepu. Klienci zaglądają tu rzadko, zazwyczaj po drobne rzeczy.
- Na początku pandemii dzienny utarg wynosił kilkanaście złotych. Teraz jest nieco lepiej, ale i tak bardzo kiepsko – mówi Krzysztof Knawa, sprzedający pamiątki w słynnym nowohuckim sklepie Cepelix. Jego sklep pod koniec ubiegłego obchodził 65. lecie. - Jeśli nic się nie poprawi, do kolejnych urodzin sklepu możemy nie dotrwać. Aby żyć, muszą być turyści, a tych w czasie pandemii po prostu nie ma – dodaje pan Krzysztof.
Na książki trzeba mieć pomysł i... stałych klientów
Nieco lepiej radzi sobie Jacek Dargiewicz, właściciel Cafe Nowa Księgarnia na os. Zgody. - Nie jest to złoty czas dla księgarni, ale radzimy sobie dzięki temu, że wspierają nas klienci.
W święta część osób świadomie robiła u nas zakupy kupując prezenty gwiazdkowe i przy tym często klienci brali kawę na wynos. Dzięki takiej pomocy możemy przetrwać – mówi Jacek Dargiewicz.
Księgarnia w czasie pandemii uruchomiła też sklep internetowy.
- A na walentynki organizujemy akcję „Zakochani w Hucie”. Każdemu, kto zamówi książkę dla swojej walentynki, osobiście dowieziemy prezent pod wskazany adres – dodaje nowohucki przedsiębiorca.
Otwarci mimo zakazu
Aktualne obostrzenia cały czas zakazują stacjonarnej działalności gastronomicznej. Kilka nowohuckich lokali postanowiło jednak otworzyć swoje lokale, bo jak mówią ich właściciele, jeśli dalej będą zamknięci, zaczną się zwolnienia pracowników i szybkie bankructwo. Jednym z takich punktów jest restauracja Wesołe Gary, która jest otwarta od kilku tygodni.
- Mieliśmy wizytę sanepidu i policji i wiem, że w naszej sprawie wszczęli postępowanie. Uważam jednak, że wznowienie działalności to był dobry pomysł. Mamy klientów, mamy z czego opłacić pracowników, więc jest dobrze. Nasi goście nas popierają i cieszą się, że w końcu mogą się wyrwać z domu na dobry obiad – mówi Karolina Bartosik, właścicielka restauracji.
Magiel wrócił do życia
Swoją działalność, całkowicie legalnie, wznowił też jeden z najstarszych magli w Nowej Hucie, którego właścicielem jest Aleksander Surowiec z osiedla Na Skarpie. Mężczyzna przyznaje, że wcześniej bał się otworzyć lokal, ponieważ sam jest już na emeryturze i boi się o swoje zdrowie.

Gajewska o poparciu wyborców dla Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze
- Od 1 lutego znów pracuję. Można do mnie przynosić pościel, zasłony i inne rzeczy do wyprasowania. Płyn do dezynfekcji też mam – zapewnia pan Aleksander.
Na plac targowy po zakupy i... pogadać
Kryzysu pandemicznego z pewnością nie widać na placu Bieńczyckim. W sobotę przed stoiskami z pieczywem i swojskimi wyrobami ustawiały się kolejki.
- Pojawia się dużo emerytów, którzy często przychodzą, żeby pogadać , a przy okazji kupią jajko czy kawałek wędliny za parę groszy. Jedna pani mieszka samotnie i mówi, że przez pandemię nie ma do kogo ust otworzyć. Jak do mnie przychodzi, to godzinę przegadamy – mówi pan Barbara, która sprzedaje jajka i warzywa.
- Chcesz zaoszczędzić? Wyjmij te urządzenia z gniazdka
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Zarobki w wojsku. Tyle zarabiają teraz żołnierze od szeregowego do generała
- Podatek cukrowy 2021 zrujnuje budżet Polaków! Coca-cola na wagę złota. MEMY
- Ciepło, ale oszczędnie. 9 porad, jak obniżyć rachunki za ogrzewanie