Pokrzywdzony napotkał oskarżonych (Michała T. i Wioletę K.) 10 sierpnia 2013 roku ok. czwartej nad ranem, po tym, jak wyszedł z nocnego sklepu w Krakowie, gdzie kupował alkohol. Michał T. i Wioleta K. poprosili go, żeby i im kupił po piwie. Pokrzywdzony zgodził się.
Cała trójka wypiła razem piwo, a potem Michał T. i Wioleta K. odprowadzili pokrzywdzonego do domu. Gdy byli już pod jego mieszkaniem, Michał T. oświadczył, że jest z policji i że pokrzywdzony ma wyciągnąć z kieszeni wszystko, co posiada. Dla "uwiarygodnienia" swojej wersji Michał T. podniósł bluzę, pokazując kaburę, w której miał kajdanki i replikę pistoletu. Natomiast Wioleta K. zapytała pokrzywdzonego, czy "będzie stać spokojnie czy też ma go skuć", również pokazując kajdanki w torebki.
Pokrzywdzony początkowo pytał, czy to żart, ale para dowcipnisiów przekonywała go, że nie i że musi podać swoje dane osobowe, aby zweryfikowali jego tożsamość. Zabrali mu również telefon (o wartości 300 zł z kartą za 80 zł) i oświadczyli, że ma wsiąść do zaparkowanego auta, którym zostanie zabrany na komendę. Dopiero idąc w kierunku samochodu, pokrzywdzony zorientował się, że został oszukany. Michał T. i Wioleta K. jednak zdążyli się już oddalić.
Michał T. przyznał się do przedstawianych mu zarzutów, Wioleta K. - nie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+