Ofiarą napaści padł taksówkarz. Wiózł Marię Ś., gdy ta z leżącego w samochodzie portfela kierowcy zabrała 960 zł. Po dojechaniu na wskazane przez kobietę miejsca, ta rzuciła się do ucieczki z pieniędzmi. Wbiegła do sklepu, gdzie sprzedaje się dopalacze. Sprzedawcy przyznała, że goni ją taksówkarz, ale dlatego, że ukradła mu pieniądze, które był jej winien.
Po 15 minutach wyszła ze sklepu, ale taksówkarz czekał na nią na ulicy. Złapał kobietę, zaczął szarpać, domagał się zwrotu skradzionej kwoty. Wtedy na pomoc Marii Ś. z lokalu wybiegł sprzedawca, Grzegorz W. Miał ze sobą pałkę teleskopową i gaz. W czasie szarpaniny kobieta wyrwała się i zaczęła uciekać. Taksówkarz rzucił się w pościg, ale za nim ruszył też ekspedient. Dogonił kierowcę i uderzył go pałką, użył też gazu, który obezwładnił pokrzywdzonego.
Maria Ś. i Grzegorz W. uciekli, a taksówkarz po chwili zawiadomił policję. Mundurowi jednak ich złapali. Para trafiła na przesłuchanie do prokuratury. Ustalono, że oboje znali wcześniej taksówkarza i mieli do niego pretensje o stręczenie kobiet (co jednak nie znalazło potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym).
Maria Ś i Grzegorz W. przyznali się do winy i zdecydowali poddać karze. Uzgodnili jej wymiar ze śledczymi, ale zdecyduje sąd. Dla kobiety ma być to rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz dozór kuratora, a dla mężczyzny jeden rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywna oraz obowiązek przeproszenia poszkodowanego.
