- Na razie jeszcze nie wiadomo, o ile dokładnie wzrośnie czesne, gdyż w Wydziale Edukacji trwają wyliczenia - mówi Anna Okońska-Walkowicz, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji. Przekonuje, że podwyżka jest konieczna, bo miasta nie stać, by więcej dopłacać do przedszkoli.
W tym roku utrzymanie tych placówek okazało się dla gminy droższe niż w poprzednich latach. Wynika to z faktu, że zmieniły się zasady obliczania czesnego. Od 1 września 2011 r. rodzice nie wnoszą już stałej opłaty abonamentowej tylko płacą za rzeczywisty czas spędzony przez dziecko w placówce. Chcąc płacić jak najmniej, wcześnie zabierają swoje dzieci, a więc mniej pieniędzy trafia na konto gminy.
W zeszłym roku opłaty rodziców za przedszkola wynosiły 20 mln zł, a wydatki magistratu na prowadzenie tych placówek - 125 mln zł. W tym roku wpływy z czesnego szacuje się na ok. 12 mln złotych (o 8 mln zł mniej). Z powodu zwolnień zmniejszą się jednak także wydatki na utrzymanie przedszkoli - wyniosą ok. 123 mln zł (o 2 mln zł mniej). Dlatego - choć rodzice płacą o 8 mln zł mniej - gmina będzie musiała dopłacić do przedszkoli tylko 6 mln zł. Dla miasta to i tak jednak za dużo.
- Nie stać nas na to, aby dopłacać więcej do przedszkoli - przyznaje Anna Okońska-Walkowicz.Podwyżka czesnego planowana jest od stycznia przyszłego roku. Aby jednak do niej doszło, najpierw muszą zgodzić się miejscy radni z PO, którzy na razie nie są przekonani co do konieczności zwiększenia opłat.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!