List Czytelnika
"Bardzo dobrze, że podjęto ten temat. Nie może być tak, że komunikacja zbiorowa jest z roku na rok droższa (ale uważam, że powinny być opłaty za przewóz wózka dziecięcego, tym bardziej, że te wózki to przekleństwo i zajmują dużo miejsca), a jednocześnie abonament mieszkańca jest niemalże za darmo (10 zł mieszkańca to jest 33 grosze dziennie, czyli o wiele taniej, niż kosztują nawet najtańsze przejazdy, dla osób z ulgami). Samochodów prywatnych jest w Krakowie zdecydowanie z a dużo (nie dość, że miasto jest przeludnione, to jeszcze odsetek posiadaczy aut jest większy niż w innych - nieprzeludnionych - miastach Polski), miasto ma fatalny układ komunikacyjny (co krok sygnalizacje świetlne, co generuje korki, coraz dłuższe czerwone światła, a zielone coraz krótsze - korki, korki, korki), więc absurdem byłoby stosowanie tak niskich abonamentów mieszkańca, że one wręcz zachęcają do kupowania samochodów.
W Krakowie powinno się dążyć do spadku liczby indywidualnych aut (korki, oraz parkujące samochody poważnie utrudniają ruch autobusom, gdyż zwężają jezdnie, a autobus ma bardzo duże wymiary i nigdy nie ma dość szerokości - często urzędnicy podejmują decyzje o utworzeniu strefy parkowania na ulicach, po których jeżdżą autobusy, co poważnie utrudnia ruch tych wielkogabarytowych pojazdów), a utrzymywanie niemalże darmowego abonamentu tylko zwiększa liczbę posiadaczy 'czterech kółek". Powinna to być znacząca podwyżka abonamentu mieszkańca - proponowane 30 czy nawet 50 zł. miesięcznie, to i tak jest zbyt tanio. uważam, że nawet podniesienie do 100 zł/mies. może być niewystarczające, by ograniczyć liczbę aut.
W ogóle to powinno się wprowadzić takie rozwiązanie, że jak jest więcej niż jeden samochód w gospodarstwie domowym (w przeludnionym i mającym zły układ komunikacji Krakowie kilka samochodów w rodzinie to granda w biały dzień), to za drugi samochód powinien być odpowiednio wyższy abonament, a tym bardziej za trzeci itd., co mogłoby ograniczyć tę patologię. Czyli powiedzmy podstawowy abonament mieszkańca to 100 zł miesięcznie, jak jest w gospodarstwie domowym drugie auto, to za to drugie już 300 zł., a jakby się zdarzyło trzecie, to za trzecie 1000 zł. W Każdym razie fakt, że w Krakowie jest sporo powyżej pół miliona samochodów, jest nie do przyjęcia i trzeba z tym walczyć. Abonamenty powinny być takie, by mniej ludzi było stać na posiadanie samochodu, natomiast powinna być tańsza komunikacja.
Co do biletów, to ABSOLUTNIE nie można podnosić cen biletów okresowych (i tak już niedawno podrożały, więc mile widziana byłaby obniżka), natomiast powinno się wprowadzić obowiązek opłaty za przewóz wózka dziecięcego (nieraz taka rozpanoszona przywilejami matka z wózkiem pcha się do zatłoczonego autobusu, gdzie już jest kilka wózków, przy czym wyprasza innych pasażerów, którzy jadą do szkoły, na uczelnię, co pracy, na dworzec i potem ci ludzie nie mogą do tych miejsc dojechać), po czym jedzie autobusem z tym wózkiem JEDEN KROTKI PRZYSTANEK (poniżej pół kilometra) i wysiada. Jakby musiała skasować bilet za wózek, to by go poprowadziła przez te kilkaset metrów chodnikiem, nie wywalając z autobusu ludzi, którzy nieraz muszą jechać do szkoły, na uczelnię, do pracy, na dworzec 10 i więcej kilometrów).
[...] Tak samo, powinna być wprowadzona TARYFA NOCNA w autobusach linii nocnych (obowiązywać powinna na LINIACH NOCNYCH, a nie w określonych godzinach - powinno być zdefiniowane, że komunikację nocną stanowią LINIE NOCNE, czyli o numeracji zaczynającej się od 6). Życie nocne powinno się w Krakowie poważnie ograniczyć - czas skończyć z tym lumpowaniem się, pijackimi burdami, hałaśliwymi "imprezami". Cena biletu (jednorazowego - okresowe powinny upoważniać także do komunikacji nocnej) w komunikacji nocnej powinna być o 50% wyższa niż w komunikacji dziennej.
W każdym razie cen biletów okresowych absolutnie nie należy podnosić (powinno się wprowadzić opłatę za wózki dziecięce oraz taryfę nocną w komunikacji miejskiej), natomiast abonament mieszkańca powinien być RADYKALNIE podniesiony. 10 złotych miesięcznie to jakby niemalże gratis (jest to symboliczna opłata). W Krakowie powinna spadać liczba indywidualnych samochodów."
