FLESZ - Kryzys w branży taxi. Nawet 80% mniej kursów

- Branża przewozów turystycznych leży na łopatkach. Rozmowy z rządem w sprawie pomocy trwają od dwóch miesięcy, cały czas się przeciągają i na razie niewiele z tego wynika. Dlatego w formie takiego protestu chcieliśmy zasygnalizować o naszym problemie - mówi Grzegorz Urbanik, jeden z koordynatorów protestu w Krakowie.
W ramach akcji przewoźnicy wyjechali autokarami z parkingu pod Wawelem i przejechali głównymi ulicami Krakowa. To spowodowało zablokowanie ruchu. - Staraliśmy się, by uciążliwości dla kierowców były jak najmniejsze. W sumie w proteście wzięło udział 215 pojazdów. Wiadomo, że przy takiej liczbie aut utrudnienia były nieuniknione. Jesteśmy już jednak w takiej sytuacji, że musieliśmy w jakiś sposób zwrócić uwagę na nasz problem - wyjaśnia Grzegorz Urbanik.
Organizatorem protestu jest Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych. We wtorek autokary wyjechały na ulice Krakowa, a w środę (1 lipca) podobne przejazdy mają się odbyć w innych dużych miastach kraju: Warszawie, Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu, Łodzi, Rzeszowie, Lublinie. Protest zaplanowano też na ulicach Trójmiasta.
Protestujący przewoźnicy zwracają uwagę, że transport pasażerski z wyłączeniem transportu miejskiego został najmocniej dotknięty przez pandemię koronawirusa. "Panujący strach klientów doprowadził do tego, że branża autokarowa nie ma już szans w tym roku na możliwości zarabiania" - podkreślają.
Szacuje się, że w Polsce flota autokarów turystycznych wynosi ok. 4 tys. pojazdów. - Tylko jedna trzecia z nich jeździ w kraju. Pozostałe jeździły głównie w Zachodniej Europie. Często były to kursy dla turystów z Chin, Korei Południowej czy Stanów Zjednoczonych. Praktycznie od stycznia takie przejazdy się skończyły. Ostatnie grupy z Chin przyjechały na początku roku. Od tego czasu brakuje przewozów, a wciąż trzeba ponosić opłaty związane z funkcjonowaniem firm - zaznacza Grzegorz Urbanik, który jest właściciel firmy przewozowej Grek Tour. Wylicza przy tym koszty, jakie wciąż trzeba ponosić: ubezpieczenie autokarów, opłaty wynikające z umów leasingu, pensje dla pracowników, składki ZUS, podatki drogowe.
Postulaty protestujących skierowane do rządu są więc następujące: pomoc w utrzymaniu pracowników firm przewozowych w postaci dopłat do pensji minimalnej oraz całkowite pokrycie lub umorzenie składek ZUS dla tej branży do końca 2020 r., a także dopłaty do autokarów do końca 2020 r. w formie subwencji bezzwrotnej.
W czwartek, 2 lipca, przedstawiciele branży turystycznej mają się spotkać z wicepremier Jadwigą Emilewicz i wiążą ogromne nadzieje z tym, że rozmowy pomogą rozwiązać ich problem.
- Walczymy o przetrwanie, o życie. Jeżeli rząd pokaże, że chce chronić polskie firmy, polskich pracowników to kolejnych protestów nie będzie. W innym wypadku będą strajki, w których formy protestu będą już ostrzejsze - przyznaje Grzegorz Urbanik. Nie wyjawia jednak na razie, na czym miałyby polegać ostrzejsze działania przewoźników.