Remontowany jest 800-metrowy odcinek chodnika od ulicy Tischnera do wysokości biurowca Bumy. Zamiast płytek chodnikowych pojawił się asfalt już do wysokości Urzędu Skarbowego.
W poniedziałek rano mieszkańcy udający się do pracy komunikacją miejską, ze zdziwieniem zauważyli dym wydobywający się barakowozu ustawionego w rejonie inwestycji.
- Dym wydobywający się stamtąd był gęsty i drapiący. Nie dało się oddychać – mówi nam Pani Aleksandra.
Okazało się, że dym to efekt… ogrzewania. - Tego typu barakowozy są wyposażone w specjalne kozy, w których pali się drewnem. Robotnicy muszą się jakoś ogrzać. A gdy nie ma możliwości podłączenia ogrzewania elektrycznego, korzysta się z takiego sposobu – tłumaczy Michał Pyclik, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Jak zapewnia, robotnicy używają tylko suchego drewna, które można spalać zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jednak od września 2019 roku w Krakowie zacznie obowiązywać całkowity zakaz palenia węglem i drewnem. Czym wtedy będą się ogrzewać robotnicy podczas zimowych prac?
- Nie wiemy. Nie mamy tak szczegółowych przepisach w umowach, czym mają palić wykonawcy na placach budowy. Mają tylko przestrzegać przepisów. Gdyby palili czymś innym, niż suchym drewnem, to na pewno interweniowalibyśmy mu lub straż miejska – mówi Michał Pyclik.
KONIECZNIE ZOBACZCIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku 2 - odc. 2
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto