O protestach pod sądem w sprawie uwolnienia 37-letniego Janusza K. pisaliśmy już 30 sierpnia, w artykule pt. "Bliscy boksera wyszli przed sąd ". Wtedy przed budynkiem Sądu Okręgowego w Krakowie zebrało się kilkanaście osób.
W czwartek, tuż przed kolejną rozprawą w sprawie boksera, rodzina i przyjaciele Janusza ponownie pojawili się przed gmachem przy ul. Przy Rondzie.
- Janusz spędził w areszcie 18 miesięcy - mówi Katarzyna Kornaś, siostra boksera. - Sąd odmawia mu możliwości odpowiadania z wolnej stopy, ale nie potrafił przez cały ten czas przesłuchać kilku świadków.
Na czwartkowej rozprawie sąd przychylił się do kolejnego wniosku o zmianę środka zapobiegawczego, złożonego przez rodzinę i pełnomocników Janusza K. Bokser będzie mógł opuścić areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego.
- Cieszymy się, że w końcu się udało, postaramy się od razu wpłacić kaucję - mówi Katarzyna Kornaś. - Teraz będziemy walczyć o uniewinnienie Janusza. Dlaczego jednak sprawa musiała trwać tak długo, a kwota poręczenia jest tak wysoka? - pyta siostra oskarżonego.
- Sąd uznał, że dopiero teraz zniknęła przesłanka mataczenia, którego mógł dopuścić się oskarżony - mówi Beata Górszczyk, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Krakowie. - O tak długim okresie aresztu zdecydowało to, że na Januszu K. ciążą zarzuty zagrożone karą pozbawienia wolności do 10 lat.
Rzeczniczka sądu dodaje, że kwota poręczenia musi być adekwatna do stanu majątkowego poręczyciela.
Jeśli 50 tys. zł wpłynie na konta sądowe, "Bokserek" będzie mógł opuścić areszt i na kolejnych rozprawach odpowiadać z wolnej stopy. Termin najbliższej wyznaczono na 22 października.
Janusz K. w lutym 2010 r. został zatrzymany przez funkcjonaruszy Centralnego Biura Śledczego pod zarzutami pobicia pałką teleskopową Michała K. Miał też grozić mężczyźnie, że podpali jego syna. Żądał 10 tys. zł. Zdaniem śledczych próbował także wymusić 30 tys. zł od Lucasa Ch., właściciela komisu samochodowego, i przywłaszczył sobie porsche carrerę warte 300 tys. zł.
Dowodami są zeznania pokrzywdzonych i nagrania z podsłuchów telefonicznych. "Bokserek" nie przyznaje się do winy, sprawę nazywa intrygą CBŚ. W czerwcu ręczył za niego znany bokser i kick-boxer Przemysław Saleta, jednak wtedy sąd nie zdecydował się wypuścić Janusza K. z aresztu.
Współpraca Artur Drożdżak
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!