Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Słynne „Koty” Webbera w wersji młodzieżowej [ZDJĘCIA]

Wacław Krupiński [email protected]
"Koty" w wykonaniu uczniów krakowskiej filii Autorskiej Szkoły Musicalowej.
"Koty" w wykonaniu uczniów krakowskiej filii Autorskiej Szkoły Musicalowej. Fot. Andrzej Banaś
Uczniowie krakowskiej filii Autorskiej Szkoły Musicalowej Macieja Pawłowskiego zmierzyli się ze słynnymi „Kotami” i osiągnęli sukces.

Pokazały to piątkowe pokazy fragmentów dzieła Webbera w Nowohuckim Centrum Kultury.

Powstaje taki spektakl młodych w ciągu mniej więcej 180 godzin, na cosobotnich zajęciach. Młodzi uczą się śpiewu, tańca, podstaw aktorstwa, a zarazem opanowują wyznaczone role.

Gdy powszechna edukacja muzyczna leży odłogiem, taka inicjatywa jest bezcenna - bez względu na to, czy wyrosną dzięki niej artyści na przykład warszawskiej Romy, który to teatr sprawuje nad szkołą patronat (Maciej Pawłowski to kierownik muzyczny polskich prapremier m.in.:„Upiora w operze”, „Tańca wampirów”, „Kotów”, „Grease”), czy osoby będące jedynie bardziej wrażliwymi odbiorcami muzyki, jak i świadomymi swego ciała, które zwłaszcza w przypadku „Kotów” musi nabrać miękkich (kocich wszak) ruchów. Ale nie chciałbym do walorów edukacyjnych sprowadzać finalnego efektu. On ma wymiar także artystyczny. Naprawdę świetnie się oglądało ten 50-minutowy skrót musicalu Webbera.

Oto ponad 30-osobowe grono młodych, od lat 7 do 19, nie tylko dobrze tańczyło, ale i śpiewało wywołując entuzjazm publiczności, a na końcu owację na stojąco. A niełatwe zadanie postawiła przed wykonawcami Iga Marszałek - choreografka i reżyserka; ileż opracowała ładnych plastycznie scen zbiorowych, ileż stworzyła układów, mobilizujących do tanecznego wysiłku.

Bo te spektakle przyciągają właśnie urodą scen zbiorowych; to one współtworzą sceniczny obraz, na który składają się też kostiumy oraz wspaniałe światło opracowane przez Tomasza Filipiaka. Podobnie Tadeusz Płatek, kierownik krakowskiej filii, czuwający nad przygotowaniem wokalnym (a kompetencje swe potwierdzał m.in. pracując w Operze i Filharmonii Podlaskiej przy musicalu „Korczak”) nie bał się songów śpiewanych na cztery, a nawet sześć głosów.

Z przyjemnością słuchałem zharmonizowanych głosów w scenach zbiorowych, z radością odbierałem solowe występy Julii Latosińskiej (chwaliłem ją już rok temu), która i tym razem pokazała talent, wykonując z Zuzanną Midurą najsłynniejszy song tego musicalu - „Memory”. Podobała mi się też Julia Pietruszka.

Za rok znów pójdę zobaczyć tych adeptów trudnej sztuki musicalowej. Znów z nadzieją, że dzięki nim przeżyję kolejne chwili radości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska