Strażnicy pobrali próbki popiołu, który pozwoli odpowiedzieć na pytanie czy mieszkańcy łamali prawo, paląc w piecu odpadami lub innymi zakazanymi substancjami.
Problemy z kontrolą tej posesji pojawiły się w 2013 roku. Sąsiedzi wielokrotnie prosili straż miejską o interwencję. Scenariusz był zawsze taki sam: strażnicy nie byli wpuszczani na teren nieruchomości. Podobnie pomagający im policjanci.
Tym razem policjanci pojawili się z nakazem prokuratorskim w ręku, umożliwiającym wejście na teren posesji. Zamkniętą bramę wejściową otworzyli strażacy. Zjawił się także mężczyzna, twierdząc, że jest współwłaścicielem nieruchomości. Odmówił jednak składania wyjaśnień.
Być może będzie musiał składać je przed sądem, który oceni czy na terenie posesji przy ulicy Prądnickiej doszło do złamania prawa.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+