
Większość deweloperów wstrzymuje inwestycje, w tym roku ruszy może jedna z dziesięciu planowanych. W rezultacie jesienią 2022 pula nowych mieszkań oferowanych na rynku będzie rekordowo mała. Tymczasem realne potrzeby mieszkaniowe w Małopolsce, a zwłaszcza powiększającym się Krakowie, są ogromne – i stale rosną.

Sprzedaż mieszkań w Krakowie i Małopolsce załamała się, a prognozy na najbliższe miesiące są czarne. Drastyczne osłabienie popytu nie przekłada się jednak na spadek cen lokali. Deweloperzy nie mają ich jak obniżyć przez szalony w minionym czasie wzrost kosztów materiałów, robocizny i energii. Trzymają ceny, bo – jak tłumaczą - w przeciwnym razie ponieśliby dotkliwe straty.

Oferty sprzedaży mieszkań w Krakowie i innych rejonach Małopolski w ostatnich miesiącach były równie liczne, jak przed rokiem, ale chętnych na zakup w dramatycznym tempie ubywało. Powód jest oczywisty: deweloperzy, siłą rozpędu po znakomitym roku 2021, oddawali w pierwszych miesiącach 2022 do użytku więcej lokali niż w latach minionych, a w tym samym czasie Rada Polityki Pieniężnej NBP – w walce z rekordową inflacją - podnosiła stopy procentowe, odstraszając tym samym kolejne tysiące krakowian i Małopolan od zaciągnięcia kredytu hipotecznego.

- W segmencie najpopularniejszych mieszkań zdecydowaną większość lokali kupowało się dotąd przy wsparciu kredytu. Ten kredyt stał się po podwyżkach stóp bardzo nieatrakcyjny, więc niemal wszyscy rozważający zakup mieszkań, a nie dysponujący odpowiednią gotówką, znikli z rynku – mówi Małgorzata Nowodworska, szefowa krakowskiego oddziału Polskiego Związku Firm Deweloperskich.