Grupa krakowian pożegnała ściętą 200-letnią topole, która stała na Placu na Stawach. Została wycięta przez jedną ze spółek powiązanych z miastem. Mieszkańcy ułożyli wierszyk: "Został kikut topoli, ale serce wciąż boli. Rżnięta piłą bez krzyku, nie wstyd ci urzędniku?". Radny miejski Łukasz Gibała uważa, że topolę wycięto bez wymaganych zgód w lutym - zapowiada zbadanie sprawy. Już trafiła ona do prokuratury. Z kolei do władz miasta wysłano list z prośbą o pozostawienia pozbawionego gałęzi pnia.