Radny na dowód swoich racji przywołuje w liście do prezydenta koncert zespołu, który odbył się podczas Dni Krakowa w Lipsku. - Ubiory muzyków, jak ze szmateksu z placu Reagana w Nowej Hucie, wytarte ubrania, postrzępione nogawki, wymięte koszule, różne muszki, skarpetki, buty - wylicza, niczym modowy krytyk, Stelmachowski. - Wysoki kunszt artystyczny muzyków orkiestry to jedno. Estetyczny, schludny ubiór estradowy to drugie - dodaje.
Radny zaznacza, że tak samo niekorzystnie wyglądała zarówno męska, jak i żeńska część zespołu. Uwagi dotyczą również dyrygenta Capelli Cracoviensis.
Stelmachowski domaga się od prezydenta pieniędzy na natychmiastowy zakup kilkudziesięciu jednolitych strojów dla Capelli. - Kraków powinno stać na zakup, choćby dlatego, aby rodacy przebywający poza granicami naszego kraju, nie musieli się wstydzić - kwituje radny.
Prezydent w odpowiedzi stwierdza, że na razie nie ma pieniędzy, ale zapewnia, że jeśli te się znajdą, to orkiestra zostanie dofinansowana. - Z przeznaczeniem na potrzeby uznane przez tę instytucję za priorytety - zaznacza Jacek Majchrowski.
Okazuje się jednak, że nawet jeśli pieniądze się znajdą, to raczej i tak nie zostaną przeznaczone na zatrudnienie projektantów, krawcowych, czy zakup ubrań. Dyrektorowi zespołu trudno nawet komentować zarzuty radnego.
- Brak mi słów. Dajmy spokój. Sam w Lipsku miałem garnitur za 2 tys. - mówi Jan Tomasz Adamus, dyrektor i dyrygent Capelli Cracoviensis. - Muzycy dbają o porządny wygląd. Wiadomo, że można czepiać się detali, ale czy mam stworzyć policję do sprawdzania garderoby zespołu?
Dyrektor informuje, że członkowie Capelli mają firmowe fraki. Były jednak kupowane w różnych okresach działania orkiestry. Ubranie w nowe stroje ponad 50 muzyków to bardzo duży wydatek. Adamus przypomina także, że często w skład orkiestry wchodzą zapraszani goście, więc i tak nie uzyska się efektu jednolitych uniformów.
- Będę dążył do tego, aby muzycy grali we własnych strojach. Nie będę zatrudniał krawcowych. To zespół artystyczny, a nie wielka machina socjalna - kwituje dyrektor.
Radny Stelmachowski to rekordzista, jeśli chodzi o interpelacje. Bywa, że w kwartale zgłasza ich prawie 40, kiedy inni radni zaledwie kilka. Natomiast na sesjach rady miasta zachowuje się jak indiański wódz. Siedzi godzinami w milczeniu. Niewzruszony. Prawie nigdy nie zabiera głosu z mównicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?