Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: strzelanina w barze Elena - zbrodnia z namiętności

Marta Paluch
W barze Elena Adam B. zabił dwie osoby, a potem siebie
W barze Elena Adam B. zabił dwie osoby, a potem siebie Marcin Makówka
Elena była piękną kobietą. Szczupła brunetka, duże oczy, zmysłowe usta. Andrzej B., dobiegający czterdziestki żonaty mężczyzna, ojciec dzieciom, kompletnie stracił dla niej głowę. Kto by wtedy przypuszczał, że historia romansu, jakich wiele skończy się krwawą jatką i dymisją komendanta policji - pisze Marta Paluch

Bar Elena przy ul. Sarmackiej w Płaszowie był własnością 29-letniej Eleonory i jej ojca Jerzego. Klientów im nie brakowało, również tych z półświatka. Wśród nich był Adam B. - znany krakowskiej policji m.in. z wymuszania haraczy. Miał ksywkę "Goebbels".

Niszczycielska miłość

Adam B. powoływał się na kontakty ze słynnym krakowskim przestępcą "Marchewą". Robił to na przykład wtedy, kiedy wymuszał haracze od przedsiębiorców. Nikogo nie zdziwiło więc, że w marcu 2006 roku, przy ul. Mackiewicza, ktoś strzelał do "Goebbelsa". Po tej akcji Adam B. wystąpił o ochronę i pozwolenie na broń do... małopolskiej policji. I taką zgodę dostał. To miało stać się przyczyną tragedii.

B. był gwałtownym człowiekiem, choć trochę złagodniał, kiedy zakochał się w Elenie. Słał jej nawet kwiaty. Ale kiedy postanowiła od niego odejść, zrobił się agresywny. - Potrafił zadzwonić do niej, zapytać, gdzie teraz jest. Gdy okazało się, że 300 km od niego, mówił: już do ciebie jadę - opowiadali bliscy Eleonory podczas śledztwa. Gdy kiedyś zobaczył na ulicy podobną do Eleny kobietę, podbiegł do niej od tyłu i chwycił ją za włosy. Gdy się okazało, że to nie Elena, przeprosił i odszedł. Podjeżdżał też pod bar, tłukł lampy, nasyłał swoich goryli.

Kiedy latem 2006 roku Adam B. pojawił się w barze wymachując bronią, Elena umówiła się z policjantami na spotkanie w komisariacie. Bała się. Jednak nie dotarła na komisariat. Był 2 sierpnia 2006 r., około godz. 17. Po Elenę przyjechał Adam B. Przy stoliku siedziała ona sama ze swoim ojcem i nowym chłopakiem - Mariuszem. Adam B. chwilę z nią rozmawiał. Elena, zdenerwowana, zaczęła krzyczeć: strzelaj, jeśli jesteś taki cwany!

Dostała w pierś. Zdołała jeszcze wyczołgać się na zewnątrz. Widział to jej 12-letni syn. Kolejne kule wystrzelone przez "Goebbelsa" trafiły Mariusza. Zmarł po operacji. Dostało się także ojcu Eleny. Mężczyzna przeżył, ale kula strzaskała mu kolano. Kiedy Adam B. wystrzelił kilkanaście pocisków, skierował lufę także na siebie. Zginął obok byłej kochanki.

Policja pozwoliła

Sprawa wstrząsnęła miastem. Strzelanina w biały dzień, trupy - takie rzeczy od lat się tutaj nie zdarzały. Ale prawdziwa bomba miała dopiero wybuchnąć. Na miejscu zbrodni pojawił się "Marchewa" ze swoim bratem. Zdumionym dziennikarzom oznajmił, że Adam B. był konfidentem CBŚ. Mówił też, że B. rzekomo zlecił zabójstwo jego brata. Grozili, że zawiadomią o tym ministra sprawiedliwości. Tłumaczyli również, że strzały do Adama B. na Mackiewicza to była sfingowana sprawa, która miała na celu jedynie uzyskanie pozwolenia na broń.

Sprawa zlecenia zabójstwa się nie wyjaśniła, natomiast niedługo potem okazało się, że informacje o CBŚ choć w części się potwierdzają. Opinia publiczna dowiedziała się, że pozwolenie na broń wydała małopolska policja (widniał na nim również podpis komendanta, gen. Adama Rapackiego), a pozytywną opinię, niezbędną do takiego pozwolenia, wydał oficer CBŚ.
Za tę sprawę dymisją zapłacił gen. Rapacki. Mówiło się zresztą, że to był tylko pretekst do usunięcia niewygodnego komendanta. Natomiast policjanci związani z wydaniem pozwolenia - naczelnik wydziału administracji KWP i szef wydziału kryminalnego CBŚ - mieli procesy karne za niedopełnienie obowiązków służbowych.

W 2010 roku krakowski sąd cywilny wydał wyrok. Policja z Krakowa i komenda główna miały zapłacić ofiarom strzelaniny kilkaset tysięcy złotych za to, że wydali pozwolenie na broń Adamowi B.

Straszył śmiercią

Mimo że główni protagoniści tej historii nie żyli, dramat się wcale nie skończył. Adam B. zostawił żonę i dzieci. Pewnego dnia do jego żony zgłosił się Tomasz K. podający się za jego ochroniarza. Powiedział kobiecie, że grozi jej niebezpieczeństwo. Mówił, że jej pomoże. Przychodził co jakiś czas i informował o kolejnym zagrożeniu.

Pewnego dnia powiedział, że jest zlecenie na porwanie jej syna. Przyprowadził nawet fałszywego policjanta, który miał uwiarygodnić jego wersję. Wyłudził od kobiety 300 tys. zł. W 2011 r. został za to skazany.

Kilka miesięcy po strzelaninie bar Elena stał pusty. Dziś w tym miejscu stoi inny drink bar -4 Fun Club. - Niektórzy klienci przychodzą i wspominają tamte zdarzenia. Trochę nam ciążą te wspomnienia - nie kryje współwłaścicielka lokalu. A zdymisjonowany w 2006 r. generał Adam Rapacki nie zakończył kariery. Wręcz przeciwnie - w 2007 r. został wiceministrem spraw wewnętrznych. Był nim aż do 2012 roku.

Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska