„Kiełbasa” swoją grupę skrzyknął, gdy latem 2011 r. wyszedł z więzienia. Jako fachowiec w złodziejskim rzemiośle na aukcji Allegro kupił specjalistyczny sprzęt do otwierania aut i neutralizacji alarmów.
Zazdrosna narzeczona
Dołączyli do niego rówieśnicy Sebastian D., ps. Orzeł i Dariusz J., ps. Nynek. Na kradzieże trzej panowie po czterdziestce wypuszczali się nocami. Narzeczona „Kiełbasy”, o 12 lat młodsza Patrycja C., była zazdrosna o swojego wybranka i ciekawa, gdzie co pewien czas znika po północy, zamiast korzystać z jej atrakcyjnych wdzięków. Rafał T. zabrał więc i ją na robotę. Kazał podsłuchiwać policję i sprawdzać czy kryminalni nie kręcą się w pobliżu, gdy typuje auta do kradzieży.
Dziewczyna przez radiostację niczego podejrzanego nie usłyszała, ale uspokoiła się, że jej ukochany partner jest całkowicie wierny.
Okradali górników
Szajka kradła auta głównie w Małopolsce, choć zdarzały się wypady na Śląsk. Złodzieje typowali parkingi przed kopalniami, bo górnicy do pracy przyjeżdżali - jak to się mówi - „wypasionymi furami”. Wybierali postoje przed kopalniami Brzeszcze, Piast i Ziemowit.
Zdarzały się też kradzieże, gdy ludzie przyjeżdżali do lekarza, sklepu lub kosmetyczki. Właściciele wychodzili i stwierdzali brak pojazdu.
Grupa większość przestępstw popełniała w Oświęcimiu, Chrzanowie, Jaworznie, Będzinie i Brzeszczach. Współdziałali z nią też zaprzyjaźnieni paserzy, którzy sprzedawali pojazdy oraz specjaliści, którzy samochody rozbierali na części.
Wśród nich był Henryk D., ps. Hanys, który tak się rozsmakował w przestępczym fachu, że zrezygnował z uczciwej pracy w zakładzie mechanicznym i zajął się rozbieraniem na części kradzionych przez szajkę pojazdów.
Szajka to nie gang
Zarzuty postawiono 21 osobom. Prokuratura twierdziła, że 14 z nich działało w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, kierowanej przez Rafała T. Ten zarzut się jednak nie utrzymał przed Sądem Okręgowym w Krakowie, który uznał, że o gangu mówić nie można, lecz co najwyżej o szajce, działającej między lipcem 2011, a kwietniem 2012 r. O szajce znajomych, która popełniała podobne czyny, ale nie miała bossa, który kierowałby jej poczynaniami. Gdyby sąd uznał, że grupa tworzyła gang, to 42-letni „Kiełbasa” zostałby jeszcze skazany za kierowanie gangiem, a tak się nie stało.
Łupem szajki padały też citroeny, seaty, mercedesy, peugeoty. Najdroższe auto miało wartość 50 tys. zł, ceny pozostałych mieściły się między 15 a 45 tysiącami.
Wyrok skazujący
Za kradzieże „Kiełbasa”, „Nynek” i „Orzeł” zostali skazani na kary po trzy i pół roku więzienia. Przyznali się do winy. Mają też do zapłaty 600 tys. za kradzione auta. Trzy lata dostał paser „Hanys”.
Pozostali członkowie złodziejskiej szajki, tym Patrycja C., dziewczyna szefa, mają kary w zawieszeniu. Ten wyrok jest prawomocny.