Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Uprowadzenie Katarzyny J.

Redakcja
Do momentu porwania człowiek kontroluje swoje życie, swoje otoczenie. Kiedy zostaje porwany, nic już od niego nie zależy. Teraz najważniejsze jest pozytywne myślenie
Do momentu porwania człowiek kontroluje swoje życie, swoje otoczenie. Kiedy zostaje porwany, nic już od niego nie zależy. Teraz najważniejsze jest pozytywne myślenie Wojciech Matusik
Panika, szok, niepewność. Oddech przyspiesza, serce wali jak szalone. Nie można skupić myśli. Teraz nic już nie zależy ode mnie. Mogę zrobić tylko jedno: nie tracić nadziei. Na własnej skórze poczułam to, co mogła czuć 15-letnia córka biznesmena, porwana niedawno dla okupu - pisze Katarzyna Janiszewska.

Kiedy czarny land rover zatrzymuje się z piskiem opon tuż obok ciebie, może jeszcze nie zdajesz sobie sprawy, co się dzieje. Ale kiedy wypada z niego dwóch osiłków, jeden chwyta cię mocno za gardło, a drugi za nogi i wrzucają cię do środka, pewnie już wiesz. Ten większy siada na tobie i zaczyna kneblować, taśmą związuje ręce, nogi, oczy. I masz już pewność. Właśnie zostałaś porwana.
Połamią ręce i nogi

Powody mogą być różne - okup, chęć zemsty. Tylko co siódme takie zdarzenie jest w Polsce zgłaszane.
Jeśli już do niego dojdzie, zasada jest jedna: lepiej nie stawiać oporu. Porywacze też się denerwują. Planowali to porwanie, obserwowali cel kilka dni, tygodni, miesięcy, zanim nadarzyła się okazja. Oni dłużej niż ich ofiara żyli w napięciu. Wiedzą, gdzie pracuje, jakie ma zwyczaje, jaki plan dnia. Ale mimo to, w każdym momencie coś mogło pójść nie tak. Może akurat osoba wybrała inną drogę do pracy? Albo wyszła później niż zwykle? A może samochód się zepsuł i znajomy podwiózł ją do domu?
Wystarczy, że choć trochę zmieniła się rutyna, a już wszystko mogło się posypać. Więc lepiej zamknąć się w sobie i robić, co każą. Wrzucą cię jak bądź, wylądujesz na głowie, na twarzy. Nieważne. Nie zapieraj się rękami, nogami, bo ci je połamią. Oni mają teraz tylko jeden cel: porwanie musi się udać. Opór budzi w nich agresję. A "uszkodzony" zakładnik staje się dla nich ciężarem. Dostanie gorączki, a za parę dni w ranę wda się zakażenie. Jak na dodatek zacznie pojękiwać z bólu, wkurzy ich jeszcze bardziej. Nie będą wiedzieli, co mają robić. Nie wezwą lekarza.

Suchość w ustach

Kiedy ląduję na podłodze z workiem na głowie, nie mogę skupić myśli. Panika, szok, niepewność mieszają się ze sobą.
Gdybym mogła to wszystko przewidzieć i na moment się opanować, może zauważyłabym, jakie buty ma porywacz, w jakim kolorze są jego spodnie. Czy nosi charakterystyczny zegarek? Jechaliśmy długo, czy krótko? Przejeżdżaliśmy przez most, rondo, ruchliwe skrzyżowanie?
Ale nic z tego. Na razie organizm jest sparaliżowany strachem. Oddech gwałtownie przyspiesza, serce wali jak szalone, czuję suchość w ustach. Minie godzina, może dwie, zanim się uspokoję, a funkcje życiowe wrócą do normy.

"Nie patrz na nas, nie odzywaj się, głowa nisko" - słyszę komendy. Mam zrozumieć, że to oni tu rządzą. Muszą zdominować swoją ofiarę, tak aby nie przychodziły jej do głowy głupie numery. Znajdę ich słaby punkt, to pewnie zacznę kombinować. Jeśli to amatorzy, będą straszyć, wyzywać. Profesjonaliści wcale nie muszą krzyczeć. Pojeżdżą ze mną kilka godzin, aż zdam sobie sprawę ze swej bezsilności. Przez cały czas nie powiedzą ani słowa. A najgorsza jest niepewność. Więc nie zdradzą, jakie mają plany. Nie odpowiedzą na pytanie: Kiedy wrócę do domu?
Do momentu porwania człowiek kontroluje swoje życie. Kiedy zostaje porwany, nic już od niego nie zależy. Może jedynie zachować zimną krew i pozytywne myślenie: bo przecież rodzina na pewno już mnie szuka, w pracy pewnie też zauważyli moją nieobecność. Na pewno ktoś widział, jak mnie porywają. A jeśli nawet nie przyplątał się żaden przypadkowy przechodzień, na ulicach, na budynkach jest pełno kamer. Może któraś coś zarejestrowała? Lada moment policja wpadnie na mój trop.

Znajdź najsłabszego
Teraz, kiedy stres już opadł, zaczynam analizować swoje położenie. Pamiętam, że prowadzili mnie po schodach. Ciągle się o nie potykałam.
Jestem gdzieś na pierwszym piętrze, w mieszkaniu. Starym, bo czuję wilgoć. Może od rzeki? Słyszę śpiew ptaków i szum drzew. Gdzieś dalej musi być ulica, bo niewyraźnie, jakby w tle, słychać samochody.

Jeśli uda mi się uwolnić, to mogą być ważne informacje. Teraz porywacze. Jest ich trzech, co jakiś czas się zmieniają. Poznaję ich po głosie, po tym, jak chodzą. Po pewnym czasie już wiem, kto daje mi pić, kto zadaje pytania. O ile w ogóle jakieś zadaje.

Jeśli będą rozmawiać porwany łatwo się zorientuje, który jest szefem, a który nie ma nic do powiedzenia. I do tego najsłabszego warto uderzyć, spróbować nawiązać z nim kontakt. Może jest wkurzony, bo tamci poszli na miasto, a jemu dostała się najnudniejsza robota: pilnowanie zakładnika.
Jak każdy złoczyńca, gdzieś w tyle głowy ma świadomość, że może wpaść. "A jeśli będę dobrze ją traktował - myśli sobie - dam jej jeść, pozwolę iść do ubikacji, jest szansa, że wstawi się za mną i dostanę roczek mniej". Więc może nawet uda się wyprosić koc, jeśli zrobi się zimno.
Tylko uważaj z kim negocjujesz i się nie pomyl. Trafisz na herszta: knebel w usta.

Okup tylko za żywą
Profesjonalista zrobi najpierw dokładny wywiad: sprawdzi, na co choruje ofiara, na co jest uczulona, czy ma zdrowe serce. Zależy mu, żeby przeżyła, bo chce wziąć okup.
Jeśli go złapią, to kanał. Ale z martwą zakładniczką będzie miał sto razy gorzej. Amator pójdzie na żywioł, a zdenerwowanie stłumi prochami. Przy okazji stępi też swoją percepcję i realizm w ocenie sytuacji.

Porwanemu pozostaje tylko mieć nadzieje, że nie trafił na totalnych idiotów, którzy zabiją go przez przypadek. Łatwo pozna, jakie mają wobec niego zamiary. Czy kiedy dostaną już okup, puszczą wolno? Jeśli pilnują, aby nie widział ich twarzy, to tak. Chcą wziąć pieniądze i iść w swoją stronę. Lepiej nie próbować podglądać - kiedy w tym misternym planie coś pójdzie źle, spanikują. Zobaczyłaś ich twarz i co teraz mają z tobą zrobić? Jeśli zaś o to nie dbają, znaczy, że jesteś w niebezpieczeństwie.
Zanim zostawią ofiarę samą, przeszukają jej plecak, przeszukają ją, czy nie ma przy sobie ostrych narzędzi. Zabiorą zegarek, komórkę.

Skontaktują się z rodziną. I tak ich nastraszą, żeby przez myśl im nie przeszło skarżyć się na policji. Ale mimo gróźb, to właśnie powinni zrobić bliscy. Może są świadkowie, których trzeba przesłuchać, ślady na miejscu zdarzenia, nagrania z monitoringu, które trzeba zabezpieczyć. Czas płynie. Ludzie się porozjeżdżają, ślady ktoś zatrze, nagrania zostaną skasowane. Każda minuta zwłoki, to mniejsze szanse na uwolnienie. Niech rodzina podejmie grę: zbierzemy pieniądze, tylko dajcie trochę czasu. Jeśli porywacze będą przekonani, że ich żądania zostaną spełnione, uspokoją się.

Z workiem na głowie

Jeśli nie ma realnych szans na ucieczkę, nie warto zgrywać bohatera. To tylko pogorszy sytuację.
Porywacze rozeźlą się na dobre. Nie miałaś knebla, już masz. Mogłaś poruszać nogami, to już nie możesz. Z zaklejonymi oczami, ustami i uszami człowiek traci rachubę czasu, nie wie, czy to dzień, czy noc. Po kilku godzinach więzy zaczną uwierać, plecy coraz bardziej bolą. Z workiem na głowie, w absolutnej ciemności i ciszy, czuję, że zaraz zacznę przysypiać.
Ale można wykorzystać ten czas do rozmyślań. Zastanawiać się: dlaczego padło na mnie? Z kim prowadzę interesy? Ja albo moi bliscy. Kogo mogłam zdenerwować? A może chodzi po prostu o pieniądze? Czy dobrze znam swoją gosposię, swoich współpracowników?

To przeważnie osoby z najbliższego otoczenia - czasem nieświadomie - są źródłem informacji, które wykorzystuje później porywacz. Można było temu zapobiec? Wystarczyłoby trochę więcej czujności. Popatrzeć, kto siada obok w restauracji, nie rozmawiać tak głośno przez telefon o rozliczeniach. Spojrzeć czasem we wsteczne lusterko. Nie obnosić się ze swoim bogactwem. Zainteresować się, kto kręci się wokół domu.

Wiadro albo nocnik

To, gdzie będą trzymać i jak traktować porwanego, nie wynika z ich stosunku do niego. Tylko z tego, co uda im się znaleźć.
Jestem drobna, więc wsadzają mnie do walizki. Skuwają ręce pod kolanami, upychają i już słyszę zgrzyt zamka. Z workiem na głowie, w zamkniętej torbie myślę tylko o tym, kiedy skończy mi się powietrze. Nie wiem, ile tak będę siedzieć.

Teraz porywacze mogą mnie wynieść i przenieść, gdzie zechcą, nawet do hotelu. Ale to mimo wszystko nie najlepszy pomysł. Postawią raczej na coś na uboczu. Dobrze, aby było to miejsce, którym nikt nie będzie się interesował, gdzie nikt nie zagląda. I takie, gdzie łatwo przerzucą ofiarę z auta, jeśli jednak nie mieści się w walizce. O ile to murowane pomieszczenie bez okien, może skują tylko ręce i pozwolą chodzić.

Ale jeśli to pokój w bloku, dom, przypną porwanego do czegoś i zakneblują. Dostanie wody, bo odwodniony zakładnik to kolejny problem. Raczej też nie dadzą mu umrzeć z głodu. Ale nie powinien liczyć na wiele. Kupią hot doga na stacji benzynowej albo kanapkę w hipermarkecie.
Z ubikacją może być różnie. To kolejny element wprowadzający przypadkowość w ich planie. Po co ofiara ma się kręcić po mieszkaniu? Porywacz tego nie lubi. Lepiej, żeby siedziała w sprawdzonym już miejscu, tam, gdzie legowisko. Dostanie wiadro albo nocnik.

Szybko zgarnąć kasę
To gra na czas. Porywacze musieli zebrać informacje, zorganizować samochód, ekipę, miejsce, gdzie będą trzymać porwanego. Musieli skontaktować się z jego rodziną.
To wszystko prędzej czy później może ich zdradzić. A co, jeśli zakładnik przez przypadek się udusi albo dostanie zawału serca i nie będą mieli za kogo wziąć okupu? Dlatego muszą się spieszyć.
Będą chcieli jak najszybciej zakończyć tę grę i zgarnąć kasę. Przekazanie pieniędzy, to drugi, najbardziej stresujący i niebezpieczny moment.

Teraz jest dla nich ważne jedno: udało się, czy nie? Kiedy są nerwowi, przestają logicznie myśleć. Ich błędy mogą się skupić na tobie. Jeśli wcześniej policja trafi na jakiś ślad, spróbują cię odbić. Sytuacja będzie dynamiczna, w czasie szturmu twoje życie jest znowu zagrożone. Usłyszysz nagle krzyki, wystrzały, odgłosy walki, ktoś biegnie w twoją stronę. Jeszcze nie wiesz, czy to już ten moment, kiedy możesz odetchnąć z ulgą.
W tym przypadku nawet najlepsze zakończenie to złe zakończenie. Porwany przeżył, próba odbicia się powiodła. Ale i tak już na zawsze zostanie mu w psychice uraz i pamięć o tym, co przeżył. To koszty, których nie da się uniknąć.

Bardzo dziękuje firmie GÓRSKI SECURITY za pomoc w napisaniu artykułu. Za to, że profesjonalnie mnie uprowadziła i przetrzymywała - na podłodze, z zawiązanymi oczami i rękami - następnie wcisnęła mnie do walizki, a na końcu pozwoliła odbić.

GÓRSKI SECURITY powstała w 2006 r. Firma specjalizuje się ochronie osobistej, prowadzi szkolenia i doradztwo w zakresie bezpieczeństwa. Ludziom należącym do grona narażonych na porwanie doradzają, jak się go ustrzec. Kładą nacisk na zapobieganie i eliminację zagrożeń zanim dojdzie do sytuacji kryzysowej. Wśród klientów firmy jest m.in. ambasada Izraela w Warszawie, Narodowy Bank Polski, Business Center Club.

Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska