Rządowe badania wykazały jednak, że kursy zawodowe niewiele dają. Osoby biorące w nich udział wcale nie znajdują pracy szybciej od tych, które z nich nie korzystają.
Z raportu przygotowanego dla Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że szkolenia zawodowe nie tylko nie skracają czasu poszukiwania pracy, ale wręcz przeciwnie, wydłużają go o ponad miesiąc. Osoba biorąca udział w projekcie jest bowiem mniej aktywna w poszukiwaniu zatrudnienia. Zdaniem specjalistów, którzy opracowali raport, większe znaczenie ma tu koniunktura gospodarcza.
W zeszłym roku z kursów i szkoleń grupowych Grodzkiego Urzędu Pracy skorzystało ok. 2 tys. bezrobotnych, z indywidualnych - 130 osób. Skuteczność urzędu przedstawia się następująco: 36 proc. bezrobotnych biorących udział w szkoleniach wykreśliło się z rejestrów. Nie mieli oni jednak obowiązku dostarczenia umowy o pracę. - To prawda, że efektywność mierzona w ciągu pierwszych dwóch, trzech miesięcy nie jest wysoka, ale już w perspektywie pół roku, podnosi się - mówi Waldemar Jakubas, z-ca dyrektora ds. rynku pracy GUP.
Zobacz także: Podhale: po studiach na bezrobocie
- Pracownik, który ma doświadczenie, ale brak mu znajomości nowych programów komputerowych, może je uzupełnić na kursie. Jego szanse momentalnie pójdą w górę. Podważanie zasadności szkoleń, to jak wątpienie w zasadność edukacji. Ministerstwo nie ma pieniędzy i szuka różnych wymówek, by uzasadnić swoją decyzję - dodaje.
Tymczasem opinie osób korzystających z pomocy Urzędu Pracy potwierdzają wyniki badań. Agnieszka Michalik-Chlipała brała udział już w kilku kursach: BHP, komputerowym, na magazyniera i operatora wózka widłowego. Ostatni okazał się zupełnie nieprzydatny, ponieważ pracodawcy nie szukają kobiet na takie stanowisko. - Robiłam go więc na darmo - mówi zrezygnowana. - Szkolenia podnoszą na duchu tych, którzy stracili pracę i czują się bezużyteczni. Ja pracy po nich nie znalazłam. Jestem bezrobotna już od ośmiu miesięcy - dodaje.
Sebastian skończył kurs na specjalistę robót wykończeniowych w budownictwie. - Zajęcia praktyczne były tandetne - ocenia chłopak. - Prowadzący je majster opowiadał nam o metodach, których już od dawna się nie stosuje. Po kilku miesiącach udało mi się wprawdzie znaleźć pracę, ale trzech kolegów z tego samego kursu nie miało już mojego szczęścia.
Dobrego zdania o kursach nie ma też Maciek. - Po kursie małej przedsiębiorczości bałbym się prowadzić książki przychodów i rozchodów, rozliczać się z Urzędem Skarbowym - nie kryje. - Aby dostać się na kurs należało napisać biznesplan i później oddać go jako pracę końcową. Wydawało mi się, że to właśnie z kursu człowiek wynosi doświadczenie, dzięki któremu jest w stanie taki biznesplan napisać. Po co się uczyć czegoś, co już się umie? To jakiś absurd!
Czytaj także: W Krakowie nie można dodzwonić się do NFZ [DYSKUSJA]
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: 11 lat za próbę zabójstwa córki
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka