Po oczyszczeniu z zarzutów wystąpiła o odszkodowanie w wysokości 160 tys. zł m.in. za utracone zarobki oraz o 160 tys. zł zadośćuczynienia za "straty materialne i niematerialne" i niesłuszny areszt, który spowodował, że "utraciła dobre imię i szacunek, jakim cieszyła się w środowisku". Sześć miesięcy spędziła w kilkuosobowej celi najpierw Areszcie Śledczym na Montelupich i potem w Ruszczy. Przebywała z innymi kobietami, które były podejrzane o przestępstwa kryminalne i gospodarcze. Dolegliwe było dla niej było również to, że w tym samym areszcie przebywała kobieta, która pomawiała ją o przyjęcie łapówki i oczerniała ją plotkami wśród innych osadzonych pań.
W chwili zatrzymania kobieta była urzędnikiem Korpusu Służby Cywilnej, z pracy została zwolniona, gdy była aresztowana. W urzędzie pracowała od 1991 r., zarabiała blisko 4 tys. zł. Po aresztowaniu przez trzy miesiące otrzymywała połowę wynagrodzenia, potem została zwolniona. Była bez pracy, w końcu znalazła zatrudnienie w prywatnej firmie.
Sąd przyznał jej 12,5 tys. zł odszkodowania i 36 tys. zadośćuczynienia. Tę kwotę Sąd Apelacyjny podwyższył do 60 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.
Od stycznia br. Halina P. została zatrudniona w Urzędzie Wojewódzkim, ale w innym wydziale i nie pełni teraz stanowiska kierowniczego. Nie zamierza wracać do sprawy. - Chcę o tym zapomnieć, odpocząć - ucina rozmowę.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+