Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że prezydent Krakowa naruszył prawo zakazując wjazdu meleksów na ul. Grodzką, Senacką i Kanoniczą. Takie ograniczenia wprowadzono ponad dwa lata temu. Przewoźnicy wynajęli więc kancelarię prawną, która zaskarżyła decyzję miasta i odniosła sukces. Meleksiarze będą mogli nawet domagać się odszkodowania, bo odebrano im możliwość wożenia turystów po jednych z najciekawszych traktów Krakowa.
Zakazy wjazdu wprowadził Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, zmieniajac organizacje ruchu. Tłumaczył to porządkowaniem funkcjonowania meleksów w mieście i bezpieczeństwem pieszych.
Znaki na ul. Grodzkiej pojawiły się w lipcu 2013 roku, a miesiac później na Senackiej i Kanoniczej. Od tej pory przewoźnicy nie mogą tamtędy jeździć i wozić turystów, a przy tym pokazywać im np. Kościoła św. Piotra i Pawła.
- Sąd potwierdził już w ustnym uzasadnieniu wyroku, że prezydent miasta Krakowa naruszył prawo i dlatego uchylił organizację ruchu. Z rozstrzygnięcia wynika, że w tej sytuacji konieczne jest dokonanie zmiany tej organizacji - mówi dr Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawny reprezentująca meleksiarzy. - Całkowity zakaz poruszania się meleksów po tych ulicach nie znajdował uzasadnienia w przepisach prawa i dokumentacji - dodaje prawniczka.
Głównym zarzutem było to, że właściciele pojazdów elektrycznych zostali potraktowani niesprawiedliwie, bo taksówki, dorożki czy samochody dostawcze mogły dalej wjeżdżać na wymienione ulice - na Grodzką za zezwoleniem urzędników, a na pozostałe dwie drogi nawet bez takiego dokumentu. Kierowcom meleksów zakazano wjazdu całkowicie.
- Właścicielom meleksów ograniczono swobodę działania tylko ze względu na rodzaj pojazdu, który służy im do wykonywania pracy. Ten wyrok pokazuje, że należy się liczyć z tą grupą przedsiębiorców - dodaje dr Agnieszka Grabowska-Toś.
Urzędnicy mogą od wyroku odwołać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wiadomo jednak, czy to zrobią, ani czy cofną zakazy. - Na razie nie komentujemy sprawy, bo nie mamy pisemnego uzasadnienia decyzji sądu. We wprowadzeniu zakazów chodziło o uspokojenie ruchu na Drodze Królewskiej - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.
Jeśli jednak NSA potwierdzi wcześniejszy wyrok, ten stanie się prawomocny. A wtedy kancelaria prawna nie wyklucza wystąpienia do miasta o odszkodowanie. Na razie jeszcze się do tego nie przymierza.
To może być jednak kartą przetargową w trwającym sporze na lini meleksiarze - urzędnicy. Ostatnio prezydent wydał zarządzenie, które od 1 stycznia 2016 roku ustanawia regulamin mocno ograniczający możliwość poruszania się pojazdów elektrycznych po Starym Mieście.
W okolice Rynku Głównego, w stefę ograniczonego ruchu A i B będzie mogło ich wjeżdzać tylko 130 - 65 w dni parzyste i 65 w nieparzyste. Urzędnicy zastanawiają się też, czy wpuszczać meleksiarzy w ogóle na drogi wokół Rynku.
Przewoźnicy protestują, bo jest ich dwa razy więcej - 264. Ponadto nowe przepisy nakazują im ujednolicić wygląd pojazdów, a to dla nich wydatek.