Na drzwiach wejściowych do lokalu przy ul. Szewskiej 24 pojawił się napis: "Wszystkim naszym miłym gościom serdecznie dziękujemy za odwiedziny, wspólne lata i dowody sympatii". Obok zaś wisi kartka z napisem "Likwidacja". Telefon Anny Muchy, kierowniczki restauracji milczał. Podobnie telefon stacjonarny w lokalu.
Zalipianki od dłuższego czasu walczyły o przetrwanie. Przegrywały konkurencję z nowoczesnymi pubami i restauracjami, ubywało im klientów, a musiały płacić kilkanaście tysięcy zł miesięcznie czynszu (lokal należy do Zarządu Budynków Komunalnych).
Próbowały ratować kawiarnię, organizować wystawy sztuki, uzyskały nawet od ZBK obniżkę czynszu o 2 tys. 200 zł. Same przyznawały, że to duża pomoc. Okazuje się jednak, że i tak za mała.
Zalipianki na koniec września podjęły decyzję o opuszczeniu lokalu. Nie wiadomo, czy będą szukać w Krakowie nowego miejsca. Wiadomo natomiast, że urzędnicy zamierzają szukać nowego najemcy lokalu przy Szewskiej 24. Władze miasta chcą, aby obiekt zachował swój charakter. Bo choć po 37 latach Zalipianki zniknęły z tego miejsca, wciąż pozostały tam chociażby wyjątkowe malowidła na ścianach.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
