FLESZ - Nuklearny szantaż Putina

- Zdaję sobie sprawę, że nie wygląda to dobrze - tak fakt rozważanej likwidacji niedawno otwartego skateparku przy ulicy Zakrzowieckiej komentuje wiceprzewodniczący rady i zarządu dzielnicy Dębniki Bartosz Paszkowski.
Na budowę skateparku miasto wydało ponad 216 tys. zł. 4 kwietnia br. miejscy urzędnicy odebrali gotową inwestycję od wykonawcy. Zaledwie ponad dwa miesiące później (dokładnie 20 czerwca) zarząd dzielnicy Dębniki zawnioskował do Zarządu Zieleni Miejskiej o... jego likwidację. ZZM rozważa taką możliwość. Tymczasem skatepark cieszy się dużą popularnością wśród młodych krakowian z Dębnik.
Wniosek rady dzielnicy wiceprzewodniczący Paszkowski argumentuje faktem, że mieszkający w odległości ok. 15-20 metrów od nowego miejsca rekreacji narzekają na dobiegający stamtąd hałas.
- Musieliśmy znaleźć kompromisowe rozwiązanie problemu. Naszą intencją nie jest zupełna likwidacja skateparku, tylko jego przeniesienie w inne miejsce - tłumaczy Paszkowski.
Hałas
O tym, że skatepark ma zostać zlikwidowany, zaalarmowała nas grupa mieszkańców Pychowic (część Dębnik), którzy chcą zachowania go przy ulicy Zakrzowieckiej. - Pomysł likwidacji jest absurdalny. To próba wyrzucenia publicznych pieniędzy w błoto - mówią. Mieszkańcy przypominają ponadto, że inwestycja została poddana konsultacjom społecznym. Dużych protestów nie było.
- Na spotkanie konsultacyjne, zorganizowane przez radę dzielnicy, przyszło bardzo mało osób. Pojawiały się głosy przeciwko budowie skateparku przy Zakrzowieckiej, ale nie było ich dużo - mówi nam jedna z mieszkanek (nie chce wypowiadać się z imienia i nazwiska). - Domagający się likwidacji skateparku działają nie fair. Dlaczego tak licznie jak teraz nie protestowali podczas konsultacji społecznych? - dopytuje kobieta.
Grupa mieszkańców Pychowic, którzy chcą likwidacji skateparku, jest spora. Liczy ponad 90 osób. Niemniej krakowian, którzy proszą o jego pozostawienie przy ulicy Zakrzowieckiej, jest znacznie więcej. Świadczy o tym liczba ponad 200 podpisów, które udało się zebrać pod petycją o zachowanie skateparku.
"Cieszy się dużym zainteresowaniem. Prosimy o jego zachowanie w istniejącym miejscu i wprowadzenie ochrony akustycznej w postaci np. ekranów, porośniętych pnączami" - czytamy w piśmie, zaadresowanym do dyrekcji Zarządu Zieleni Miejskiej.
Mieszkańcy, którzy bronią skateparku przed likwidacją, zwracają uwagę, że to jedyne miejsce rekreacji dla dzieci oraz młodzieży w okolicy. To właśnie młodzi krakowianie z Pychowic zainicjowali jego powstanie.
Zaczęło się od projektu, zgłoszonego do Budżetu Obywatelskiego. Nie zwyciężył, ale rada dzielnicy widząc, jak wielu osobom pomysł się spodobał, zdecydowała że inwestycja i tak zostanie zrealizowana. Udało się znaleźć dla niej finansowanie w miejskim budżecie.
Dlaczego powstał akurat przy ulicy Zakrzowieckiej? Paszkowski tłumaczy, że o lokalizacji skateparku w tym miejscu zaważył fakt, że była tam miejska działka.
- Gminnych terenów w Pychowicach jest bardzo mało. Wobec tego dużego pola manewru nie było - zaznacza wiceprzewodniczący dzielnicy Dębniki.
Mniejszość
Bartosz Paszkowski rozumie, że kierując do ZZM-u wniosek o zlikwidowanie skateparku, rada dzielnicy stanęła po stronie mniejszości. - Nie możemy jednak patrzeć na to, których głosów jest więcej, a których mniej. Musieliśmy znaleźć konsensus. Uznaliśmy, że najlepiej będzie przenieść skatepark o 300 metrów dalej: na teren Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wysłałem już e-mail do uczelni z prośbą, aby ustosunkowała się do naszej propozycji - informuje wiceprzewodniczący dzielnicy Dębniki.
Przypomina, że sam popierał budowę skateparku przy ulicy Zakrzowieckiej. - Tym bardziej jestem teraz w niekomfortowej sytuacji. Co ważne: nie miałem świadomości, że skatepark zostanie wykonany z takiego a nie innego materiału. Z reguły urządzenia, po których jeżdżą miłośnicy deskorolek, są betonowe. W tym przypadku użyto sklejki. Hałas jest taki, jakby ktoś skakał po bębnie. Zatem trzeba też zrozumieć mieszkających w sąsiedztwie - zwraca uwagę Paszkowski.

Okazuje się, że drewnianej sklejki użyto, bo zarząd zieleni miał... "ograniczone środki finansowe" na realizację inwestycji. Czy zamiast przenosić skatepark w inne miejsce, nie można wymienić ramp na betonowe? - dopytujemy urzędników. - Niosłoby to za sobą konieczność opracowania nowej dokumentacji projektowej oraz uzyskania nowych decyzji formalnoprawnych - zauważa Kamil Popiela z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.
Czyli do zrobienia byłoby dużo, a tymczasem miejscy urzędnicy nie mają gwarancji, że po wymianie elementów na betonowe grupa ponad 90 mieszkańców przestałaby domagać się likwidacji skateparku. - Nie ma pewności, że po przeprowadzeniu wszystkich tych prac generowany poziom hałasu zostałby przez nich zaakceptowany - dodaje Popiela.
Potwierdza, że zarząd zieleni rozważa możliwość likwidacji skateparku przy Zakrzowieckiej i przeniesienia go na teren kampusu Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Ostateczne decyzje zapadną po zajęciu stanowiska przez uczelnię - informuje Kamil Popiela.
- Jeśli dojdzie do likwidacji, nasze dzieci zostaną pozbawione miejsca spotkań oraz integracji - nie kryją autorzy petycji, adresowanej do zarządu zieleni. Boją się ponadto, że radzie dzielnicy oraz miastu nie uda się ostatecznie znaleźć nowej lokalizacji dla skateparku.
Czekamy na odpowiedź z UJ, czy zgodzi się na to, aby przenieść skatepark na teren kampusu (dzielnica sugeruje, że mógłby zostać zlokalizowany w pobliżu siłowni pod chmurką).
- Zanim wieś Zakopane stała się miastem. Tak tu było przed ponad 100 laty!
- Gdzie na szybki wypad z Krakowa? TOP 10 urokliwych miejsc z dala od zgiełku
- Będzie nowy wiek emerytalny w Polsce? Takie mogą być emerytury stażowe
- Najmodniejsze sukienki na wesele w 2023 roku. Takie są trendy w tym sezonie
- TOP 15 najlepszych parków rozrywki w Polsce. Tu warto przyjechać! RANKING
- Ogromne podwyżki płac w Krakowie i Małopolsce. Kto dostał najwięcej?