Skontaktowaliśmy się z Violettą Winiarską, krakowianką, która od 15 lat mieszka w Atenach. Jest zdruzgotana wydarzeniami ostatnich dni.
- Na szczęście w Atenach nie było żadnego zagrożenia. Ja i moje dzieci byliśmy i jesteśmy bezpieczni. Pożar wybuchł 90 km od miasta. Przemieszcza się w stronę Koryntu. Jest bardzo dużo ofiar śmiertelnych - relacjonuje pani Violetta. Dodaje, że w całej Grecji obchodzona jest teraz żałoba narodowa. - To jest coś strasznego, co się wydarzyło - nie kryje kobieta.
Dodaje, że zarówno w Atenach, jak i na miejscu tragedii, ludzie mówią, że było to podpalenie. - Mieszkańcy Aten niesamowicie przeżywają to, co się stało. Jeżeli chodzi o pożary w Grecji, to są one co roku, ale nie tak potężne jak teraz - dodaje kobieta.
Według ostatnich danych greckich władz, w wyniku pożarów zginęło 79 osób, a 187 jest rannych.
Ryszard Grabek, pilot wycieczek, który od niemal 30 lat mieszka w Atenach, nie pamięta aż tak tragicznego pożaru w Grecji. Przypomina inny, z 2007 r., który wybuchł na Peloponezie. - Wtedy zginęło 30 osób - dodaje.
Warunki, w których podczas ostatnich pożarów z ogniem musieli walczyć strażacy, były bardzo trudne. - Służby meteorologiczne podają, że wiatr osiągał prędkość od 110 do 120 kilometrów na godzinę. Od dziesiątek lat o tej porze roku nie było tak silnych wiatrów - dodaje Grabek.
Z pomocą Grecji spieszy, kto może. - Turcy wyrażają chęć pomocy Grecji, mimo że te dwa państwa żyją na wojennej stopie. Prezydent Erdogan kontaktował się z premierem Tsiprasem. Obiecał, że jeśli Grecja będzie potrzebowała wsparcia, Turcja jest gotowa przysłać swoich strażaków - kwituje Grabek.
Czytaj także: Dramatyczna relacja mężczyzny, który stracił żonę i dziecko w Grecji
ZOBACZ KONIECZNIE: