Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowska gastronomia stawia czoła pandemii. Firmom rodzinnym i tysiącom miejsc pracy zagraża niemądre prawo i postawa części wynajmujących

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Możesz do woli macać jabłka, brzoskwinie, a nawet maliny w Biedronce czy Lidlu, natomiast nie wolno ci samodzielnie nałożyć jedzenia w restauracji. Nie pomoże noszenie maseczek, restrykcyjna dezynfekcja rąk, zakładanie rękawic w asyście pracownika... – z taką interpretacją przepisów przez służby sanitarne zderzyły się polskie firmy gastronomiczne próbujące wyjść na prostą po tragicznym, stuprocentowym, spadku przychodów. Ministerstwo Rozwoju stara się im pomóc, precyzując przepisy we współpracy z Głównym Inspektoratem Sanitarnym. O warunkach wyjścia z kryzysu i możliwości uratowania kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w Krakowie i okolicy rozmawiamy w najnowszym Barometrze z PIOTREM NIEMCEM, twórcą i prezesem krakowskiej Gastromall Group – wywiad wideo do obejrzenia na dziennikpolski24.pl i gazetakrakowska.pl.
od 16 lat

Krakowscy przedsiębiorcy alarmują, że z powodu nieprecyzyjnych lub niesprawiedliwie interpretowanych przepisów istnienie wielu firm, które z trudem przetrwały zamkniecie gospodarki, traci sens. Potwierdzają to najświeższe dane BIG InfoMonitor: mimo zniesienia przez rząd większości ograniczeń, gastronomia przeżywa głęboki kryzys, zadłużenie przedsiębiorców w tej branży rośnie kilka razy szybciej niż w innych (z wyjątkiem turystyki), wiele się zamyka, ludzie tracą pracę. Problem w największym stopniu dotyczy restauracji i barów samoobsługowych, którym służby sanitarne właściwie wywróciły działalność. Bez pilnych zmian legislacyjnych, nad którymi – w porozumieniu z branżą - pracuje resort rozwoju, wiele tysięcy ludzi może stracić pracę. Dotyczy to nie tylko firm gastronomicznych, ale i ich licznych kooperantów, dostawców, producentów żywności oraz wyposażenia, a także rolników.

Gastronomia: „normalnie”… na pół gwizdka

Pokazywane w mediach tłumy Polek i Polaków okupujących bary, restauracje i kawiarnie w popularnych kurortach mogą sugerować, że biznes gastronomiczny kręci się jak przed pandemią. Najnowsze badania BIG InfoMonitor pokazują jednak, że jest inaczej.

- Zaledwie 5 proc. klientów korzysta z restauracji częściej niż przed pandemią, prawie co czwarty wrócił do wcześniejszych nawyków i stołuje się na mieście tak, jak wcześniej. Jedna trzecia bywa jednak w lokalach rzadziej niż kiedyś, a aż 39 proc. badanych zadeklarowało, że w ciągu dwóch miesięcy od ponownego otwarcia, w ogóle nie poszło do restauracji – wylicza Halina Kochalska z BIG InfoMonitor.

O warunkach wyjścia z kryzysu i możliwości uratowania kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w Krakowie i okolicy rozmawiamy w najnowszym Barometrze z Piotrem Niemcem, twórcą i prezesem krakowskiej Gastromall Group (do obejrzenia na dziennikpolski24.pl i gazetakrakowska.pl).

Znana m.in. z sieci restauracji Olimp firma rodzinna, prowadząca 70 punktów gastronomicznych w galeriach handlowych (także przy krakowskim dworcu kolejowym) i 55 kantyn pracowniczych w biurowcach w całej Polsce, do wybuchu pandemii rozwijała się bardzo dynamicznie, inwestując zyski w kolejne restauracje. W połowie marca, wraz z zamknięciem przez rząd znacznej części gospodarki, w tym, galerii handlowych oraz przejściem pracowników biur do pracy zdalnej, ów rozwój brutalnie się zatrzymał.

Gastronomia rodzinna: jak żyć, pani premier

W kwietniu jedna z najpopularniejszych i najprężniej rozwijających się grup gastronomicznych nad Wisłą, będąca zarazem jednym z największych pracodawców w stolicy Małopolski, straciła prawie 100 procent przychodów. Tymczasem nikt nie zwolnił jej z gigantycznych kosztów: wynagrodzeń kilkuset pracowników, czynszów za lokale, opłat za energię, gaz, rat kredytów zaciągniętych na wyposażenie lokali itp.

- W ramach tarcz mogliśmy liczyć na dofinansowanie połowy wynagrodzeń etatowych pracowników. Drugą połowę dołożyłem z prywatnych oszczędności. O wsparciu dla firmy z tarczy finansowej PFR rozmawiamy dopiero teraz, w piątym miesiącu kryzysu, bo wcześniej obejmowało ono jedynie firmy małe i średnie, a my jesteśmy – formalnie – firmą dużą – tłumaczy Piotr Niemiec. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji rząd winien adresować publiczne wsparcie bardziej precyzyjnie: do tych, którzy naprawdę ciężko ucierpieli przez pandemię i wciąż mają pod górkę, co grozi utratą wielu tysięcy miejsc pracy. Pisze o tym m.in. w listach do wicepremier Jadwigi Emilewicz, która – w jego opinii – najlepiej rozumie sytuację, w jakiej znalazły się polskie firmy i stara się im pomagać.

- Ze stworzonego przez nas biznesu utrzymują się nie tylko setki pracowników Gastromall Group wraz z rodzinami, ale tez bardzo liczni kooperanci, dostawcy, producenci żywności, rolnicy – podkreśla Piotr Niemiec, który zaczynał od jednego skromnego lokalu nad zalewem w Kryspinowie, gdzie sam przygotowywał posiłki, obsługiwał klientów, sprzątał. Budując kolejne restauracje wykorzystywał z kolei wykształcenie inżyniera. Dlatego traktuje firmę bardzo emocjonalnie, niczym własne dziecko.

Polskie firmy rodzinne: zamiast pandemii mogą je pogrążyć nieżyciowe i niesprawiedliwe przepisy

Piotr Niemiec zwraca uwagę, że w wychodzeniu na prostą przeszkadzają polskim firmom niejasne lub błędnie interpretowane przepisy. W największym stopniu dotyczy to restauracji i barów samoobsługowych. Część inspektorów sanitarnych w praktyce zakazała działalności w tym formacie.

Służby tłumaczą to względami bezpieczeństwa, jednocześnie jednak w innych miejscach, m.in. w popularnych sieciach sklepów, można na co dzień zaobserwować klientów macających bez żadnego nadzoru i zabezpieczeń (maseczki wiszą na brodzie) owoce, warzywa, a nawet pieczywo. Branża gastronomiczna uważa takie podejście za niespójne i niesprawiedliwe. Zgadza się z tym ministerstwo rozwoju. – Cieszy nas, że kierowany przez wicepremier Jadwigę Emilewicz resort szybko zareagował i pracuje nad taką zmianą przepisów, by z jednej strony zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, a z drugiej – nie zabijać polskich firm rodzinnych. Liczę, że efekt będzie szybki, bo czas odgrywa dla nas kluczową rolę – mówi Piotr Niemiec.

Gastromall: potrzeba zrozumienia wynajmujących. Wygramy na tym wszyscy

Podkreśla, że równie istotna jest mądra, solidarna postawa wynajmujących, zwłaszcza w biurowcach. –Nasze przychody zależą od tego, jak szybko ludzie powrócą do biur z pracy zdalnej. To zapewne trochę potrwa, na razie zmagamy się ze znacznie zmniejszoną liczbą klientów. Szczęśliwie coraz więcej naszych partnerów to rozumie i dostosowuje poziom czynszów do naszych możliwości. To bardzo rozsądne, probiznesowe podejście – chwali szef Gastromall Group.

Jest pewien, że pracownicy biurowców w końcu wrócą: większość ma już dość pracy w domach, zwłaszcza że warunki mieszkaniowe są w Polsce, jakie są. Poza tym ludzie lubią się spotykać fizycznie, a nie tylko poprzez sieć.
– W końcu odzyskamy normalność, a z nią dobry biznes. Musimy tylko przetrwać obecny moment wspólnie z pracownikami, wynajmującymi. W takich kryzysach, dzięki zrozumieniu i solidarności, umacniają się więzi biznesowe. Robię biznes dla ludzi, zawsze wierzyłem w człowieka, dlatego uważam, że uda nam się z naszymi partnerami dogadać i wygramy na tym wszyscy – kwituje prezes krakowskiej firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska