W minionym roku pracownikom Urzędu Miasta Krakowa wypłacono nagrody opiewające na łączną kwotę ponad 16 mln zł. Otrzymał je prawie każdy spośród 2655 zatrudnionych w urzędzie - tj. 2557 osób. Z naszych wyliczeń wynika, że przeciętna ekstragratyfikacja wyniosła ponad 6 tysięcy złotych.
W innych miastach w Polsce wysokość nagród wahała się od kilkuset do około trzech tysięcy złotych.
O udostępnienie tych danych poprosiło z końcem lutego stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Wnioski skierowano do 66 urzędów miast na prawach powiatu. W tym także do Krakowa, który, jak się okazało, wydał w ubiegłym roku najwięcej pieniędzy na nagrody dla pracowników.
Niejawne nagrody
Stowarzyszenie wnioskowało o udostępnienie listy nazwisk poszczególnych pracowników, wysokości nagrody, a także podstawy jej przyznania. Ale Kraków, jako jedno z nielicznych miast, listy nie przygotował. Mimo że pieniądze na nagrody pochodzą z pieniędzy publicznych.
„Watchdog Polska” powoływał się na art. 61 Konstytucji RP mówiący, że każdy obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne.
- Są dwie linie orzecznicze: jedna mówi, że skoro są to środki publiczne, to zawsze należy udostępniać informacje, na co zostały przeznaczone. Druga twierdzi, że istotniejsza jest ochrona danych osobowych pracowników; jawne powinny być za to informacje dotyczące osób funkcyjnych: dyrektorów, kierowników, ale nie szeregowych pracowników - tłumaczy Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim.
Najwyraźniej inne miasta, które udostępniły listy nagrodzonych pracowników, kierowały się pierwszą z wykładni. Jak przyznaje Mirosław Chrapusta, wiele zależy od tego, jak stowarzyszenie sformułowało wniosek. - Jeśli dotyczył wszystkich pracowników, to możliwe, że odpowiedź miasta jest zgodna z prawem. Gdyby stowarzyszenie sprecyzowało wniosek i poprosiło o informacje dotyczące poszczególnych osób funkcyjnych, to wtedy powinno otrzymać taką informację - wyjaśnia dyrektor.
Niektóre z miast nie udostępniły co prawda nazwisk nagrodzonych, ale podały pełnione przez nich funkcje i wysokość przyznanego im finansowego bonusu.
Najbardziej zaskakująca jest liczba nagrodzonych.
Pracownicy samorządowi nie mogą dostać nagrody z byle jakiego powodu. Nagradzać można tylko za „szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej”. Szerokie pojęcie tej definicji pozostawia dużą uznaniowość władzom.
Zbyt trudne pytania
Zapytaliśmy wczoraj krakowskich urzędników m.in. o to, dlaczego nie udostępniono stowarzyszeniu listy pracowników i jakie były podstawy do ich nagrodzenia. Miasto nie było jednak w stanie przygotować odpowiedzi na te nieskomplikowane pytania.
Dla porównania - w stolicy nie ma nagród dla pracowników. „Warszawski magistrat, w odpowiedzi na wniosek poinformował, że obowiązujący regulamin wynagradzania nie wprowadza takiego składnika wynagrodzenia” - czytamy na stronie „Watchdog Polska”.
Pod rozwagę krakowskich urzędników warto przytoczyć też stanowisko Piotra Kuczery, prezydenta Rybnika, który zdecydował się na udostępnianie listy wszystkich nagrodzonych pracowników.
„Transparentność wydatkowania środków publicznych, w tym wynagrodzeń pracowników samorządowych, jest warunkiem prawidłowo funkcjonującej administracji publicznej, dotyczy bowiem sposobu gospodarowania majątkiem publicznym” - napisał Kuczera.