Krakowski sąd uznał, że Fundacja Czartoryskich nie udowodniła, iż nie ma na koncie pieniędzy na dalszą działalność. Tym samym nie przyjął argumentów jej prezesa i likwidatora, Macieja Radziwiłła. Ten stwierdził, że „w wyniku wyczerpania środków finansowych i majątku fundacji” rada postanowiła podjąć decyzję o jej likwidacji. Problem w tym, że kolekcja, budynki i biblioteka, które były w posiadaniu organizacji, sprzedane zostały polskiemu rządowi za kwotę ok. 441 mln zł.
Sędzia Przemysław Biel, który sprawę likwidacji fundacji prowadzi, zapytał, co stało się z pieniędzmi. Zwłaszcza, że do wniosku o likwidację nie został dołączony żaden dokument, który te kwoty by rozliczał. Sędzia poprosił więc o uzupełnienie. W odpowiedzi prezes zarządu Fundacji Czartoryskich, napisał: „Ja, niżej popisany, działając jako likwidator Fundacji XX. Czartoryskich w Krakowie, oświadczam niniejszym, iż zaistniały przesłanki, otwarcia likwidacji Fundacji (...) w postaci wyczerpania środków finansowych i majątku fundacji”. Ale to sędziemu nie wystarczyło. Poproszono więc o dodatkowe wyjaśnienia. Sprawę tej korespondencji zrelacjonował tygodnik „Przegląd”.
Przypomnijmy, że pieniądze przelano na konto nowej fundacji założonej przez Adama Karola Czartoryskiego. Tego samego, który w 1991 roku założył Fundację Czartoryskich w Krakowie, przekazując jej swoje zbiory z „Damą z gronostajem” Leonarda da Vinci, a który w grudniu 2016 roku - po negocjacjach z polskim rządem - postanowił kolekcję, budynki Muzeum Czartoryskich i bibliotekę sprzedać państwu. Nowa fundacja działa pod nazwą „Ce Jour Viendra” (to rodowe zawołanie Czartoryskich, które przetłumaczyć można jako: „Ten dzień nadejdzie”).
Organizacja zarejestrowana została w Lichtensteinie . - Mogę potwierdzić, że do nowej fundacji trafiło 90 proc. tej kwoty - mówi nam Maciej Radziwiłł, który dodaje, że o wyborze miejsca zarejestrowania fundacji zdecydowało „bardziej liberalne prawo o fundacjach” (polskie pochodzi z roku 1994), a także „powiązania Czartoryskich z rodziną książęcą Lichtensteinu”.
Pozostała kwota - poza „niezbędnymi pieniędzmi koniecznymi do procesu likwidacji i zabezpieczenia roszczeń” - poszła na konta innych fundacji. Takich, które założyli lub w których zarządach zasiadają osoby z otoczenia Adama Karola Czartoryskiego, m.in. osoby z zarządu i Rady Fundacji Czartoryskich. To np. Fundacja Trzy Trąby, założona w 2017 roku przez Macieja Radziwiłła, prezesa i likwidatora Fundacji Czartoryskich. Prezesem zarządu została jego córka, zaś w radzie zasiada on, jego żona i syn. Ciekawostką jest fakt, że w statucie tej organizacji jest dbałość i ochrona dziedzictwa kulturalnego rodzin arystokratycznych, ze szczególnym uwzględnieniem rodzin Czartoryskich, Radziwiłłów i Sapiehów (w tej kolejności).
W kwietniu 2017 roku Kasper Krasicki założył Fundację Krasickich z Leska. Zasiadający w jej zarządzie Michał Sobański już wcześniej był z kolei prezesem zarządu Fundacji im. Feliksa Sobańskiego (która zajmuje się m.in. restauracją pałacu w Guzowie). Jan Lubomirski-Lanckoroński, do niedawna członek zarządu u Czartoryskich, jest jednocześnie prezesem Fundacji Lubomirskich. - Kwoty, które zasiliły konta tych organizacji są obiektywnie duże, ale w stosunku do całości sumy, jaką zapłacono za zbiory, to niewiele - mówi Maciej Radziwiłł. I dodaje: - Nie uważam tego za wynagrodzenie naszych działań. Raczej doceniono nasze zaangażowanie w działalność społeczną. O konkretnych kwotach mówić nie chce.
Warto zaznaczyć, że już wcześniej na łamach sygnalizowaliśmy, iż kolejne zmiany statutu fundacji pozwalają na przelanie środków na konta innych fundacji . Wiceminister Jarosław Sellin powiedział jednak, że „to nie jest sprawa polskiego rządu, bo fundacja jest podmiotem niezależnym”. - Proszę pytać zarząd fundacji - usłyszeliśmy.