Tłumy w Dolinie Chochołowskiej w sobotę 6 kwietnia
Krokus bez wątpienia stał się symbolem wiosny w Tatrach. Zjawisko masowego kwitnienia krokusów wygląda zachwycająco. Nic dziwnego, że tysiące turystów chcą zobaczyć to na własne oczy.
W Tatrach zostało kilka miejsc z dużą ilością krokusów
Kwitnienie krokusów zaczyna się już kończyć. W fioletowych kwiatach pokryte są już nie całe polany, a niewielkie fragmenty. Te miejsca znaleźć można pod koniec doliny, w miejscu gdzie zaczynają się szałasy.
Najwięcej krokusów jest w miejscach, gdzie najpóźniej stopił się śnieg, czyli za drewnianymi szałasami oraz w miejscach, gdzie dużo cienia robią drzewa. Bardzo dużo krokusów jest pomiędzy szlakiem, a potokiem. Kolejne pole krokusów znajduje się przy wejściu do schroniska. Jeszcze inne obok Kaplicy pw. św. Jana Chrzciciela.
Tysiące osób wybrało się do Doliny Chochołowskiej
W sobotę 6 kwietnia Dolina Chochołowska była jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Tatrach, a wszystko za sprawą krokusów. Na parkingach zrobiło się bardzo tłoczno. Podobnie wyglądało wejście na do doliny.
Długa kolejka ustawiła się do kasy biletowej. Turyści, którzy kupili bilet online podchodzili bezpośrednio pod szlaban, gdzie stał pracownik weryfikujący zakupienie biletu. Podobnie pod szlaban podchodziły osoby zwolnione z konieczności zakupu biletu, które np. posiadają Kartę Dużej Rodziny, lub mieszkańcy powiatu tatrzańskiego.
Dolina Chochołowska. Kolejki nie tylko do kas
Ilość turystów idących szlakiem przez dolinę sprawiała wrażenie płynącej rzeki. Ramię w ramię, głowa obok głowy, a pomiędzy pieszymi próbujący przejechać rowerzyści.
Duża ilość turystów przełożyła się także na dużą ilość chętnych do skorzystania z toalet. Długa kolejka ustawiła się do toi-toi w połowie doliny, a jeszcze większa w schronisku. - Ustawiając się w kolejce powinny osoby, którym dopiero zaczyna się chcieć do ubikacji, a nie tacy którzy myszą już skorzystać. Bo trzeba kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt minut odstać - śmieje się turysta.
