Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kroniki zwykłego człowieka. Gonienie króliczka po brukselsku

Marcin Kędzierski
W najbliższych dniach polska polityka będzie żyła projektem zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, które mają zaspokoić oczekiwania Komisji Europejskiej i umożliwić wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy. Warto zwrócić uwagę, że już po raz kolejny tuż przed Wigilią odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, które ma podjąć decyzję w jakieś kontrowersyjnej kwestii. Tym razem jednak stawka jest wyjątkowo wysoka – obok 100 mld złotych na szali waży się los Zjednoczonej Prawicy.

Nie chcę się odnosić do meritum samego projektu, bo po pierwsze nie jestem prawnikiem, a po drugie nasz wymiar sprawiedliwości za sprawą kolejnych „reform” jest już w tak kiepskim stanie, że kolejna nawet niekonstytucyjna ustawa w gruncie rzeczy wiele już na gorsze nie zmieni. Zresztą nikt nie udaje, że chodzi o poprawę funkcjonowania sądownictwa. Wszyscy wiedzą bowiem, że idzie tylko o pieniądze. Zresztą powiedział to wprost premier Mateusz Morawiecki w niedawnym wywiadzie – Polska jest na łasce rynków finansowych, dla których utrata środków z KPO mogłaby stać się pretekstem do obniżenia naszej wiarygodności, a co za tym – wzrostu kosztów obsługi długu.

Z mojej perspektywy ciekawsza wydaje się jednak druga strona tej rywalizacji. Komisja po wielu latach bezradności, za sprawą uzyskanych ostatnio narzędzi, może wreszcie skutecznie wpływać na rząd w Warszawie. Jedyna wątpliwość dotyczy dziś tego, jak bardzo rząd PiS będzie się musiał cofnąć. Wprowadzenie w życie opracowanego w porozumieniu z Brukselą projektu ustawy oznacza zrobienie kilku solidnych kroków wstecz. Nie oznacza to jednak, że nie będzie już żadnej przestrzeni do dalszych ustępstw. Komisja może więc gonić króliczka niemal w nieskończoność, aż do całkowitego usunięcia zmian przyjętych przez partię Jarosława Kaczyńskiego po 2015 roku. O ile tylko będzie tego chcieć.

Wydaje się, że wola i determinacja Komisji zależy od dwóch czynników. Pierwszym z nich jest chęć udowodnienia swojego sprawstwa i pokaz siły w wewnątrzunijnej rozgrywce pomiędzy różnymi instytucjami. Dotychczas można było odnieść wrażenie, że „pokonanie” rządu PiS będzie idealnym środkiem budowy politycznego gravitas. Na szczęście dla polskiego rządu, równoległe zaognił się spór Brukseli z Budapesztem. Szantaż, który próbował zastosować Viktor Orbán wetując unijne środki dla Ukrainy, uczynił z premiera Węgier głównego wroga unijnego establishmentu. Z perspektywy Komisji zakończone sukcesem negocjacje mogą być więc uznane za symboliczne zwycięstwo, przez co jej ewentualna skłonność do dalszego „przeczołgania” Warszawy powinna osłabnąć.

Drugi, nawet ważniejszy czynnik, też gra na korzyść Warszawy. Dotychczas najbardziej nieprzychylnym aktorem w unijnej polityce był Parlament Europejski, które dawał temu systematycznie wyraz w kolejnych rezolucjach potępiających politykę polskiego rządu. Trudno się było spodziewać, że tym razem odpuści. Wydawało się, że prędzej będzie próbował wymusić na Komisji dalsze gonienie króliczka. Ujawniony w tym tygodniu skandal korupcyjny może jednak czasowo ostudzić zapał Parlamentu, bo występowanie w roli obrońcy praworządności przynajmniej przez jakiś czas będzie utrudnione.

Wygląda więc na to, że Polska wbrew temu, co przez dłuższy czas sądziłem, może jednak zgarnąć środki z KPO. O ile oczywiście rząd przeforsuje kluczową ustawę. A to wcale nie jest takie pewne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska